12 lipca, ŚRODA
 

Dzięki podjętym zobowiązaniom i ofiarnej pracy meteorologów słońce wzeszło dziś punktualnie o 3.28, a zajdzie o 19.36. Chyba że by były inne decyzje. Noc w kraju minęła spokojnie, jeśli nie liczyć 3128 włamań, 1250 pobić i 4320 awantur. Pogotowie Ratunkowe i Straż Pożarna wyjeżdżały łącznie 15 750 razy. Pogotowie Gazowe nie wyjeżdżało, bowiem gazu jak zwykle wszędzie było pod dostatkiem. W Izbach Wytrzeźwień nocowało 24 858 osób, pozostałe 14 532 też kwalifikujące się, z braku miejsca musiały odejść z kwitkiem, o ile można to nazwać chodzeniem.
Stan głównych rzek utrzymywał się w granicach średnich i wynosił: 50% fenolu, 33% mocznika, 7% olejów różnych, 8% siarczanów, azotanów, nawozów sztucznych i innych świństw oraz 2% wody. Poziom odorowy w normie - od 11 do 15 megacuchów na morgę.
Ostatnia złowiona ryba - rok 1985. Okoń.
Ostatni kąpiący się - rok 1989. Spryszczony.

Imieniny dzisiaj obchodzą: Gwalbert, Jan
a z rzadkich: Kryzystyna. Wegetacja, Nazad i Bożemój.
Jutro w czwartek: Ernest, Małgorzata
Z kalendarza: 712 lat temu arabski uczony Ibrahim Ibn Jasyr po wieloletnich próbach i doświadczeniach wymyśla wreszcie od sukinsynów sułtanowi Ali-Zbukowi, za co zostaje pozbawiony rządowych dotacji na dalsze badania, oraz głowy.
580 lat temu w bitwie pod Grunwaldem uczony sekretarz królewski Zbyszko z Oleśnicy przytomnie wali Krzyżaka kopią, oryginał przezornie chowając za pazuchę.
472 lata temu w biednej rodzinie anglosaskiego bartnika rodzi się genialny James George Coordemol. Niestety, w trzy tygodnie później schodzi z tego świata, nie rozpoczynając największego dzieła swego życia "Zez a jego wpływ na rozdwojenie jaźni".
127 lat temu właściwie nic się nie działo. Wstąpiłem na działo i spojrzałem na pole. Jeszcze były widoki.

Mini savoir-vivre. Jemy tylko łyżką, nożem i widelcem. Palcami nigdy! Najwyżej nagarniamy.

Mikrokomputer w każdym domu
Jak donoszę z kół wyglądem zbliżonych do dobrze poinformowanych, już niedługo na naszym rynku pojawić się mają nowe mikrokomputery rodzimej, antyimportowej produkcji o wdzięcznej, swojsko brzmiącej nazwie "Piast". Rewelacyjnie zapowiadający się "Piast" produkowany będzie na bazie komputerów III generacji "Odra-7", lecz dodatkowo posiadać ma skrzynię biegów "Poloneza" oraz paski klinowe od "Bizona". Ekonomiczny w eksploatacji, w ciągu miesiąca zużywać ma tylko około 200 kilogramów koksu i wymagać zatrudnienia dwóch osób z uprawnieniami palacza. Producent zapowiada jednoczesne uruchomienie produkcji urządzeń peryferyjnych w postaci drukarki "Mały Gutenberg" oraz zestawu czterech gier komputerowych: "W Makao", "W doktora", "W ciuciubabkę" i "W mordę". W fazie opracować są już plany dalszych peryferiów, między innymi kosiarki przyzagrodowej "Ziemowit", kompletu laboratoryjnego "Mikropolmos", zestawu patyczków do dodawania "Zasłużony ekonomista", oraz całościowego zbioru horoskopów "Będzie lepiej".


NIE BĘDZIE PRĄDU

Na to się od dawna zanosiło.



  HOROSKOP NA NAJBLIZSZY OKRES

BARAN (2l marca - 20 kwietnia)
Średniutko, chociaż w najbliższym czasie żadnych sensacji, mimo że sytuacja domowa zacznie się znowu coraz bardziej plątać i komplikować. Przestań w tajemnicy opowiadać wszystkim o swoich sekretach. Odsuń się na jakiś czas od osoby rudej. utrzymaj większy dystans do pozostałych. ale nie zrywaj kontaktów. Tylko geniusze osiągają wszystko w samotności, a genialność akurat nie jest Twoją mocną stroną, niezależnie z której by strony nie patrzeć.W ogóle zresztą nie bardzo jest na co. Zrezygnuj na jakiś czas z donosów, a przynajmniej zmień charakter pisma. Zadbaj bardziej o zdrowie i higienę. Popatrz od czasu do czasu w lusterko (tylko się nie przestrasz) - chyba najwyższy czas zadbać o cerę i zlikwidować worki pod oczami? To nieestetyczne, a w niektórych dniach obrzydliwe. Maseczka kosmetyczna powinna ci pomóc, a jeżeli nawet nie pomoże, to przynajmniej trochę zasłoni. Przestań drapać się, pociągać nosem i dłubać w zębach w towarzystwie. To nieeleganckie i przyprawiające o mdłości. W najbliższych dniach jakaś wiadomość. Nie najlepsza. Ale ciesz się, bo mogłaby być jeszcze gorsza. Albo w ogóle nie przyjść. Twój pomyślny dzień - robocza sobota. Szczęśliwy kwiat - dziurawiec. Kolor - pomidorowy. Najodpowiedniejsze danie - szpinak z jajem. Szczęśliwy kamień - nerkowy. Wydalony, Przychylna liczba - zero. Przychylny znak - Panna. Z dzieckiem. Średniutko.

BYK (21 kwietnia - 21 maja)
Sprawy osobiste zaczną się powoli normalizować. ale nie do końca. Wszystko przez Twoją wrodzoną ociężałość i brak ogłady w załatwianiu spraw delikatnych. W pracy dno, grypa i jawny konflikt z ciemnym blondynem. Nie uda się doprowadzi do końca sprawy o której myślisz, a wszystko przez słabą orientację, lekkomyślność i piwo. Nasilające się gadulstwo też może Ci poważnie zaszkodzić, więc zostaw plotki mądrzejszym, weź się za coś lżejszego. Osoba płci przeciwnej spod znaku Lwa nadal będzie ci robić brudy za plecami. Zadbaj o plecy. Pomyślny dzień - nie masz. Kwiat - pelargonia. Kolor - zgniłozielony. Danie - śledź. Kamień - płyta chodnikowa. Przychylny znak - drogowy, "zakaz ruchu". Tyle.

BLIZNIĘTA (22 maja - 21 czerwca)
W najbliższym okresie dużo znaków przychylnych, ale nie wiadomo czy się na nie załapiesz. Oczywiście, winna będzie jak zwykle Twoja niezbyt dokładnie nabyta inteligencja i mocno zakorzeniony brak taktu. W domu znowu wszystko popsujesz i nie przyznasz się do błędu. W pracy jakaś afera i kolejna porcja kłopotów. Warto wybrać się na jakąś kulturalną imprezę, aby chociaż trochę się podciągnąć. O ile nie jest za późno. A chyba jest. Na obiad jadaj znacznie mniejsze porcje. l bez mlaskania. Przestań absorbować otoczenie swoimi opowiadaniami, bo ani to ciekawe, ani dowcipne, za to długie i nudne. Koniecznie zmieli uczesanie i podejście do życia. O wiadomej osobie przestań myśleć, bo nie dość, że mówisz przez sen, to jeszcze ze szczegółami. Więcej uśmiechu - tylko dyskretnie. Twój zgryz nie jest malowniczy. W najbliższych dniach najprawdopodobniej zapalenie oskrzeli. a na wszelki wypadek Lepiej poradzić się dermatologa. Pomyślny dzień - chyba piątek. Kwiat - palma daktylowa. Kolor - blady. Danie - byle jaka zupa. Napój - "polo-cocta". Smutniuteńko.

RAK (22 czerwca - 21 lipca)
Możliwy niespodziewany nawrót dawnej, fałszywej przyjaźni oraz niedawno urojonej choroby. Ta hipochondria naprawdę Cię kiedyś wykończy. W pracy sensacja, plotki oraz pominięcie przy rozdziale i tak nędznej premii. Wszystkiemu winny ukrywany romans z osobą spod znaku Wodnika. Było nie ukrywać, przeciek i tak wszyscy wiedzieli widząc Twoje maślane oczy. Takie niespodziewana wizyta bliskiej osoby w miejscu pracy, bezpłatne widowisko dla całego personelu z Tobą w roli głównej, a następnie kilkudniowe zwolnienie lekarskie z powodu odniesionych obrażeń. Spodziewaj się ważnej wiadomości, która cię nie ucieszy, a wręcz przeciwnie. Nie wpadaj w monotonię - wyjedź gdzieś na kilka dni. Nawet jeżeli nie odpoczniesz to odpoczną od ciebie inni. Nie wytrząsaj się nad innymi, zwłaszcza, że masz nieciekawy łupież. Pomyślny dzień - środa. Popielcowa. Kwiat - sterczyk. Szczęśliwa cyfra - 131313. Danie - byleco. I tak ci zaszkodzi.

LEW (22 lipca - 21 sierpnia)
Wszystko ogólnie zapowiada się lepiej, o ile znowu nie zrobisz z siebie głupka. Tym bardziej, że wcale nie musisz robić. Zwłaszcza w pracy, której i tak nie potrafisz porządnie wykonywać. W życiu osobistym wszystko na opak. I nie zapowiada się na zmianę. Sprzyja ci Baran, ale czy z tego powodu można się cieszyć? Skończ z kleptomanią i opowiadaniem koszmarnych dowcipów. Ociężała pamięć to kłopot. a nie Twoja zaleta. A po tych dowcipach pierwszy się nie śmiej. Nie masz z czego. Pomyśl o częstszej kąpieli. albo przynajmniej o częstym zmienianiu wody. Nie licz na kosmetyki. W ogóle na nic nie licz. Pomyślny dzień - tylko jakiś w ramach zwolnienia lekarskiego. Kwiat - najlepiej sztuczny. Kolor - buraczkowy. Danie - sucharek. Jeden.

PANNA (22 sierpnia - 21 września)
W najbliższych dniach wreszcie podsumowanie ostatnich owocnych tygodni. Najpierw w domu, potem w pracy. Wszystko przez niedobór inteligencji i wesołkowatą niefrasobliwość. Zacznij wreszcie poważnieć, bo ci to zostanie na cale życie. Zadbaj o zdrowie. niezwłocznie porób podstawowe analizy - możliwe duże zmiany. W moczu. Na gorsze, oczywiście. Uważaj na porywy serca. Z takim sercem możesz, co najwyżej. grać w szachy, a nie emocjonować się drugą płcią. W perspektywie daleka. korzystna podróż. oczywiście nieudana. Winna będzie Twoja drobnomieszczańska pazerność i trochę celnicy. Niespodziewany, przykry konflikt z osobą spod znaku Bliźniąt, ale skończy się wszystko dobrze. Dla tej osoby spod znaku Bliźniąt. Pomyślny dzień - pochmurny. Kwiat - żaden, sama pusta donica. Najodpowiedniejsze danie - kluchy. Kolor - siny. Owoc - granat. Albo dynia. I tak nie odróżnisz.

WAGA (22 września - 23 października)
Cały wachlarz interesujących wydarzeń, głównie w życiu prywatnym. Niektóre mogą być nawet dość mile, ale lepiej się nie łudzić. Twoja niesystematyczność, brak zdrowego rozsądku i skrzętnie ukrywana totalna indolencja jeszcze bardziej wszystko pogmatwają. Jakiś Byk żywi do Ciebie więcej niż przyjazne uczucia. l nie ma się czemu dziwić - intelekt ciągnie do intelektu. Wrodzone skąpstwo przysporzy Ci nieco oszczędności, które rozejdą się za sprawą osoby spod znaku Strzelca. I to bardzo miernego. Trzeba wiedzieć z kim się zadawać, ale to sprawa wyczucia, a z tym wiesz jak u Ciebie jest. Sprawdź dolary, tak korzystnie nabyte. Przy Twoim pechu na pewno są fałszywe. A jeżeli prawdziwe, to pewnie liry, a nie dolary. Twój pomyślny dzień- "Dzień Odlewnika". Kwiat - żaden, może ewentualnie tylko łodyga. Najkorzystniejsze danie - móżdżek. Odpowiedni kolor - khaki. Kamień - aleksandryt. Nie Wielki. Ogólnie niezbyt optymistycznie.

SKORPION (24 października - 22 listopada)
W sprawach prywatnych - niezłe bagno. W zawodowych - też grząsko. Przydałby się trzeźwiejszy pomyślunek i trochę więcej intelektu. O intelekt będzie trudno, ale z trzeźwością powinieneś sobie poradzić, tylko spróbuj wziąć się w garść, mimo że Ci się trzęsie. W kontaktach z otoczeniem więcej samokrytycyzmu i elementarnych wiadomości, a mniej pozerstwa i niczym nie uzasadnionej, tępawej manii wyższości. Wyższość i Ty to jużnaprawdę gruba przesada. Unikaj gier hazardowych. Nic nie wygrasz, a jeszcze możesz oberwać za oszukiwanie. W najbliższych dniach mile spotkanie na ulicy - nie dyskutuj, weź kredytowy. Przestań robić interesy z wiadomą osobą. Wcale nie wychodzisz na swoje, tylko na jołopa. I o tym już dawno wszyscy wiedzą. Może z wyjątkiem Ciebie. Najodpowiedniejszy kolor - szczawiowy. Kwiat - oleander wraz z kubłem. Danie - odgrzany wczorajszy kotlet. Koszmarnie. Do starszych Skorpionów: Przestańcie zgrywać amantów. Czoła do połowy pośladków, a we łbach intymności? Wstyd.

STRZELEC (23 listopada - 21 grudnia)
Przed Tobą kalejdoskop wydarzeń, w których, biorąc pod uwagę to co sobą reprezentujesz, na pewno się jak zwykle pogubisz. Ale nie martw się - nierozgarnięci żyją długo. Może nawet dłużej niż reszta, bo mniej rozumiejąc mniej się również stresują. Pojawi się szansa na zrobienie dobrego interesu, na którym tyle samo stracisz ile poprzednio. Sprawy zawodowe beznadziejnie. W domu też coś koło tego. Cóż, słoń w składzie porcelany, to chyba już Twoja domena. I to na własność. Staraj się bardziej myśleć - mozolne to, ale nie niemożliwe. W najbliższym czasie uważaj na Wagę. Nie jest to dla Ciebie korzystny znak, poza tym mogą Cię oszukać przy wykupie należnej ilości przydziałowego mięsiwa, z którego i tak potrafisz zrobić tylko fatalny gulasz. Twój kwiat - bambus. Dobry kolor rudy. Potrawa - flaki. Kamień - brukowiec. Najkorzystniejsza gra rekreacyjna - palant. Niedobrze.

KOZIOROŻEC (22 grudnia - 20 stycznia)
Wszystko coraz gorzej. Zagrażają Ci Bliźnięta. Jeśliś matką, to wiesz kto ojcem, jeśliś mężem - możesz nie wiedzieć. Bylebyś kochał jak swoje. W końcu wszystkie dzieci są nasze. W pracy możliwe komplikacje i pogmatwanie spraw, których i tak nigdy nie rozumiałeś (-łaś), Znajdź sobie wreszcie jakieś hobby - to rozwija inteligencję. Chyba, że już nie ma co rozwijać. Ale tym się nie przejmuj - są gorsze kalectwa. Skrzętnie wysonduj jakie opinie ostatnio krążą o Tobie. A nie są dobre. Ale za to prawdziwe. Postaraj się je zmienić, robiąc coś szlachetnego z tym, że wcześniej zasięgnij rady, co masz zrobić, żeby znowu nie było kompromitacji i ogólnego blamażu. Z planów związanych z osobą, o której ciągle myślisz. nic niestety nie wyjdzie. Może to taka osoba, albo takie to Twoje myślenie. Pójdź do lekarza - zawsze trochę się przejdziesz. Ogólnie perspektywy żadne. Twój szczęśliwy kwiat - fijoł. Kolor - taki więcej żółtawy. Potrawa - leniwe. Odpowiednie narzędzie - młot. Odpowiedni film "Potop". Poza tym wszystko dobrze. W Twoim mniemaniu.

WODNIK (21 stycznia - 18 lutego)
Niestety, znowu cały serial mniej lub więcej nieprzyjemnych wydarzeń. Głównie więcej. Bałaganiarstwo, niefachowość i ignorancja znowu wydadzą owoce. Można się było tego spodziewać, więc się nie dziw. Wyraźna poprawa stanu zdrowia, ale tylko przez dwa dni. Potem znowu tabletki i zawracanie głowy lekarzom. Zmniejsz ilość czasu spędzonego przed telewizorem. Co prawda poziom programów gwarantuje Ci zrozumienie wszystkiego co nadają (o ile oczywiście akurat masz dobry dzieli), ale pogarsza samopoczucie i sprzyja rozwojowi miażdżycy. Dalszemu rozwojowi. Twój układ gwiazd zapowiada jakąś odmianę. Może wreszcie na lepsze. To byłby cud. W pracy degrengolada i dno, w życiu osobistym to samo, tylko w odwrotnej kolejności. Ogólnie - cieniutko. Najodpowiedniejsza potrawa - mielony. Kwiat - lelija. Kolor - wodnisty różyk. Taniec żaden, bo sobie nogi połamiesz. Cieniutko.

RYBY (19 lutego - 20 marca)
Stanowczo zbyt dużo ostatnio masz na głowie. A przecież głowa już nie ta. O reszcie też nie ma co mówić. W domu na razie spokojnie. Kłopoty zaczną się dopiero od piątku i to za sprawą rzadkowłosej osoby spod znaku Wodnika. Ale jest jeszcze czas na przemyślenie całej sprawy, więc natęż się i przemyśl. Skończ z obmawianiem znajomych, oni zrobili to pierwsi, więc już nie jesteś oryginalny. Pomyśl o wizycie u dentysty - na pewno coś znajdzie. Pij więcej mleka - to odświeża pamięć, o ile oczywiście zdołasz sobie przypomnieć, po co masz pić mleko. W najbliższych dniach niespodziewana przesyłka zza granicy. Województwa. W Twoim bliskim otoczeniu zmiany, wkrótce nowa, życzliwa osoba. Znaczy - podpisująca się "Życzliwa". W sprawach sercowych nie za dobrze, ale za to ze wszystkich innych tez fatalnie. Może weź urlop, albo w ogóle się zwolnij. Twoje korzystne danie - cukinia. Korzystny kolor - ziemisty. Kosmetyk - mydło dziegciowe. Kwiat - byle jaki badyl. Gra rekreacyjna - pchełki. Korzystne ćwiczenie - pad. Fatalnie.


On III - (z głębokim zastanowieniem) Słuchajcie, tak się zastanawiam, jak to jest - cały czas idziemy i idziemy, a jak tak spojrzeć dokładnie dookoła, to właściwie jakbyśmy w ogóle nie szli, albo tak niewiele uszli? Nie macie takiego wrażenia?...
On II - Nie mamy! I uspokój się ze swoimi antyspołecznymi wrażeniami! Wielokrotnie udowodniono w radiu, prasie i telewizorze - a jeżeli tyle razy udawadniano, to po to, żeby wszyscy uwierzyli - że idąc, cały czas się intensywnie posuwamy!
On III - Do przodu?
On II - Oczywiście! Tak udawadniano!
On III -
(powątpiewająco) Ale to chyba jakoś wolno nam idzie?...
On II - Przecież na plecy komuś nie będziesz właził!...
On III - A wyprzedzić nie możemy?
On II - A ty wiesz na czym polega manewr wyprzedzania?!
On III - No pewnie... o...
(pokazuje)...
On II - Tak, ale wyprzedza się tego, kto posuwa się w tym samym kierunku, a myśmy już parę razy o mało czołowego zderzenia nie mieli... zaraz, nie to chciałem powiedzieć!...
On IV - Nic z tego nie rozumiem...
On III - Ja też...
(do Pierwszego)... Ty rozumiesz coś?
On I -
(zatopiony w lekturze gazety) Nic nie rozumiem, czytam!...
On IV - Nic nowego, czasem ciężko zrozumieć co piszą!
On I -
(z naciskiem) To co czytam, to rozumiem! Bo i czytam tak, żeby rozumieć!
On II - A o czym ty tam czytasz?
On I - O tym jak mi będzie! Wam też!
On IV - I z gazety się o tym dowiesz?
On I - Tak jest, kochany. Chcesz wiedzieć co i jak, to bierzesz sobie gazetę, szukasz gdzie jest horoskop, czytasz i wszystko wiesz!
On IV - Co wiem?
On I - Że ci będzie dobrze.!... Albo jeszcze bardziej!
On IV - Ale to jest stara gazeta!
On I - Ale horoskopy się nie zmieniają! Zwłaszcza te na pierwszych stronach!
On III - Zaraz... a skąd ja na przykład będę wiedział, że to mnie ma być dobrze, a nie komuś innemu?
On IV - Właśnie, sąsiadom na przykład!
On I - Żaden problem, zaraz sprawdzimy...
(rozkłada gazetę)... Najpierw znaki Zodiaku! Spod czego jesteś?
On IV - Ja?
On I - Nie, on!
On III - Ja? Spod Starachowic!
On I -
(z niesmakiem) Wiem, to nawet z twarzy widać, ale nie o to chodzi! W którym miesiącu się urodziłeś?!
On III - W siódmym! Wcześniak jestem!
On II - On się pyta w którym kalendarzowym!!!
On III - Chyba w marcu... nie pamiętam - przecież mały wtedy byłem!
On I - Dobra!... Jak w marcu - to jesteś Baran!
On III - Dziękuję ci!
On I - Nie ma za co!... No, i teraz bierzesz sobie gazetę, szukasz tam gdzie piszą o baranach i wszystko wiesz!
On III - Nic nie wiem...
On I - O Boże kochany!...
On IV- Słuchaj, ale nie w każdej gazecie są horoskopy!
On II - Ale będą! Przecież to są jedyne wiarygodne publikacje o przyszłości!
On I -
(ostrzegawczo) Ty!
On III - Moment. A, jak ja nie mam gazety, bo nie mam, radia nie słucham, bo się zacięło na pierwszej Warszawie, telewizora nie mam, bo nie mam, czyli odcięty jestem od prawdziwej, rzetelnej informacji, to co wtedy?
On IV - No właśnie?
On I - Aaa, kochani, nie zaskoczycie mnie! Wtedy bierzesz sobie karty...
(wyjmuje talię starych kart)...
On II - Czego one takie wyświniane?
On I - Pasjans mi do sosu wleciał.
On II - A jaki był?
On I - Zwykły - czarna zakryta, czerwona odkryta!...
On II - Sos!
On I - Nie wiem, nie pamiętam, to już tyle lat temu! Nieważne!... Więc bierzecie sobie karty... rozkładacie...
(rozkłada kolejno karty na ziemi) ... (do Trzeciego) Patrz tutaj!... Co dla domu... Co dla ciebie... Co dla przyjaciół... O czym nie wiesz... Czego się nie spodziewasz... O czym nigdy nie będziesz miał zielonego pojęcia... O!... I już widzisz wszystko! Widzisz?
On III - Nic nie widzę ...
On I - To popatrz ślepoto - o tu obok ciebie jakiś wybladły brunet!
On III - I co on robi?
On I - Nic - leży! Nie widzisz?!... Ty się jego strzeż!
On III - Ty, rzeczywiście... znam takiego jednego, co mi się zawsze bacznie przygląda, jak źle przez ulicę przechodzę, ale on wcale nie jest wybladły! Wręcz odwrotnie!
On I - Bo karty są wyświechtane, dlatego on jest tutaj taki anemiczny! Ale tylko tutaj! Normalnie ma lepiej!
On IV - Pewnie, mają pensje ...
On I - Widzisz, wszystko wiesz! Na przykład patrzysz na siebie z obrzydzeniem w lustrze, ciach-ciach karty - i już wiesz że tak właśnie korzystnie wyglądasz przez tych paru, co to czasami nam wróżą wieczorową porą!
On III - Jaką wieczorową porą?
On I - O pół do ósmej! Co, telewizji nigdy nie oglądałeś?
On III - Oglądałem, ale ja chyba nie jestem spod ich znaku, bo mnie się jak dotąd nic nie spełniło... a to już czterdzieści parę lat...
On I - No kochany - taka kabała!
On II - Pewnie!
On III -
(po dłuższej pauzie)... Chwilę... Gazetę poczytaliśmy... Karty postawiliśmy... a dalej nie wiemy!...
On I - Czego?!
On III - Jak to dalej będzie?...
On II - Ten znowu swoje!
On I - Słyszę!... Dobra! Trudno! Musimy mu inaczej to udowodnić!
On II - Co?
On I - Że będzie dobrze!
On II -
(z obawą) I potrafisz to zrobić?...
On I - Oczywiście! Wybieramy się!...
(zaczyna wyliczankę) Ene, due, ryke, fake, torbe, burbe, ósme, smake, deus, deus, kosmateus... (pokazując na Trzeciego)... baks!
On III - Co?
On I - Nic, kładź się, będziesz mendum!
On III - Jakie mendum?!
On I - Takie coś półnormalnego, co pośredniczy w kontaktach z duchami, z przeszłością albo przyszłością. Chcesz przecież wiedzieć jak będzie?
On III - Chcę...
On I - To się kładź!
On II -
(powątpiewająco) A on się to tego nadaje?
On III - Właśnie, może się nie nadaj?!
On I - Spokojnie! Przez sen mówisz?
On III - Nie wiem, przecież śpię!
On I -
(do Czwartego) Mówi przez sen?
On IV - Nie, klnie przez zęby!
On II - Teraz to nie on jeden...
On I - Cicho!...
(do Trzeciego) Sny masz kolorowe?
On III - Czasem mam... ale tylko po szpinaku... i tylko zielone!...
On II - To optymistycznie!
On I - No właśnie! Widać, że predyspozycje ma. Kładź się, my się nie patrzymy!...
(Trzeci z ociąganiem kładzie się na ziemi)
... Leżysz?
On III - Nie tylko ja...
On I - Uspokój się! Odpręż! Otwórz oczy! Zaczynamy!... Razem!...
Wszyscy -
(śpiewają) Aj, luli, luli!... Aj, luli. luli!...
On IV - Ach śpij mój synku, mój mały ty...
On I - Zamknij się... Śpisz?!
On III - Nie!
On II - Może licz barany!
On I - Zgłupiałeś? Nocy by mu nie wystarczyło, żeby policzyć! Poza tym przecież nie zna wszystkich!
On III - Pewnie. Znam tylko tego...
On I - Cicho! Też znamy! Spij!...
(do pozostałych) Dawajcie jeszcze raz, tylko czulej! Cztery!...
Wszyscy -
Aaa kotki dwa,
Szarobure obydwa,
Nic nie będą robiły...
On I - Ciiii...
(natchnionym głosem) Powiedz mi ty mendum namolne, co widzisz?!...
On III - Co mówisz?
On I - Co widzisz?
On III - Nic! Przecież oczy mam zamknięte!
On I - To otwórz wreszcie, ciemnoto!!
On III - Z otwartymi nie zasnę - razi mnie!
On II - Światło?
On III - Wszystko!
On II - Nie przesadzaj, przecież wszystkiego nie widać!
On III - I szum jest! Nie mogę spać, jak mi coś zakłóca!
On IV - Izolacja by się jakaś przydała!
On II - Jeszcze większa?
On I - Cicho! A ty śpij już! Aj luli, luli mi tu!... No!... I jeszcze raz, tylko z większym uczuciem!...
(rozpoczynają jeszcze raz kołysankę, coraz cichszą, powoli narasta chrapanie Trzeciego.)
On I - Ciii...
(uroczyście) Powiedz mi ty mendum co widzisz?!
On III -
(przez sen) Coś widzę... ale niewyraźnie...!...
On II -
(szeptem) No, to już nie jest źle, jak niewyraźnie, to pewnie jakiś duch...
On IV - Ja się boję...
On I - Zamknijcie się!... Co widzisz?!
On III - Nie to samo miasto widzę!
On IV - Jezus Maria! A jak się teraz nazywa!...
On I - Ciii...
(szeptem) Nie wydzierajcie się, bo go zbudzicie! ... Powiedz mi ty mendum gdzie jesteś?!
On III -
(przez sen) W transie jestem!...
On I - To wiemy, głupolu!!
On II - Ciii...
On I - W jakim ty czasie jesteś?!
On III - Zaraz zobaczę... Rany boskie, zegarek mi gwizdnęli!
On IV - Przecież miałeś zepsuty!
On III - Widocznie o tym nic wiedzieli!!...
On I -
(w popłochu) Zegarek?! Rany boskie, w którą on stronę polazł!
On II - Myślisz?! Rany boskie, wracaj!!!
On I - Tak jest! Pobudka!!!...
On III -
(budząc się) Co jest?
On I - Nic! Wstawaj! Koniec z tym!
On II - Oczywiście!
On IV - Dlaczego?
On I - A ty wiesz jakie z takiego wywoływania mogą wyjść kłopoty!
On II - Pewnie! Wywołamy na przykład przez pomyłkę dajmy na to ducha...
(mówi mu na ucho) i co?
On IV -
(przestraszony) Nie wygłupiaj się!
On II - A tak - wywołamy, a potem się okaże, że nie ma żadnej siły, żeby go z powrotem odwołać i wiesz co by znowu było?!
On IV - Wiem! Ojciec nie raz opowiadał, a dziadek to nawet w listach opisywał między wierszami, dopóki się nie przeziębił!
On II - I co tego, że się przeziębił? Nie mógł pójść do lekarza?
On IV - Nie! A zanim lekarz dojechał, to było dwa miesiące po pogrzebie!
On II - Nie rozumiem!
On IV - Nikt nie rozumiał, ale podobno takie tam zaspy!
On I - Uspokójcie się!
On III - A dlaczego? Przecież teraz się wymazuje białe plamy?
On I - A ty wiesz, którą można wymazać, a którą niech cię ręka boska broni?!
On III - Nie wiem...
On I - To się uspokójcie!
On III -
(po pauzie) Boże... i nadal nie wiemy, jak to dalej będzie...
On I - No nieee!! Ja zwariuję z tą jego kretyńską ciekawością.!!!...
On IV -
(przerywa nasłuchując) Ciii...
On I - Co ci?!
On IV - Ciii...
(szeptem)... Słyszeliście coś?
On II - Nie...
On IV - Posłuchajcie... Najpierw było cicho, a teraz jakby się trochę wzmaga!...
On II - I co? Może to się tak na przykład entuzjazm wzmaga? Albo zaufanie?
On IV - Przestało...
On III - Już dawno... A może to tylko dawne echo?
On I - Echo czego?
On III - Wszystko jedno, byle dobre było! Dziadek jednego mojego znajomego to miał taki rozszczep podniebienia, że echo mu wychodziło potrójne!
On II - To straszne!
On III - Ale jakie wygodne! Wtedy, kiedy wszyscy mówili trzy razy "Tak"...
On II - To jemu pewnie wystarczyło raz? Tak?
On III - Nie!
On II - Odważnie!
On IV -
(nasłuchując) Ciii... Teraz jakby się coś ruszyło!...
On II - A co tu się teraz może ruszyć?
On IV - Ale trzeba by chyba jednak sprawdzić!
On II - Po co?
On IV - Przecież podobno ciągle coś nam grozi!
On II - Nie ciągle, tylko wtedy kiedy potrzeba!
On IV -
(z uporem) A ja uważam, że sprawdzić trzeba! Przecież obcy ludzie mogą się tu kręcić!
On I - Tu?! A za czym mieliby się tu kręcić?
On II - Właśnie, jest za czym?
On IV - No jak? Przecież zawsze podkreślaliście, że dorobek mamy! Więc w związku z tym należy być czujnym i dawać odpór! Przecież wróg podpatruje, podsłuchuje i podważa nasze osiągnięcia!
On I - No widzisz? Nasłuchałeś się durnot i teraz tak masz!
On II - Pewnie! Przecież w radiu ostatnio mówili, że cisza jest, spokój i zadowolenie!
On I - I dobrze mówili!... Wstydu nie mają... co ja mówię?
On II - Co ty mówisz?
On I - Nieważne! Też mi się czasem może coś wyrwać, nie?!
On IV -
(nasłuchując)... O!... Znowu!...
On I -
(z rezygnacją) Trudno! Słuchajcie, trzeba to sprawdzić! Żadnego patriotycznego anonimu od obywateli lekceważyć nie wolno!... (pokazując ręką) Ty idziesz tam!... Ty tam!... Ty tam!...
On III -
(pokazując ostatnią stronę świata) A ty tam?
On I - Nie! Z tej strony nic nam nie grozi!... Ja sprawdzam tu!... Rozchodzimy się! I ciii...
On III - A w razie czego co robić?
On I - W razie czego?
On III - W razie gdyby co!
On I - Gdyby co?
On III - Gdyby się kogoś złapało? Jak poznać czy to swój, czy obcy?
On II - Po akcencie!
On IV - Poza tym zawsze przecież można krzyknąć!...
On II - No, no, z krzyczeniem to ostrożnie!
On I - Oczywiście! A co ty chcesz sobie w razie czego krzyknąć?
On IV - Na przykład. "Na pomoc!"
On I - A kompas masz?
On IV - Nie...
On I - To skąd będziesz wiedział, czy w dobrą stronę krzyczysz... I sprawdzajcie!
On III - A gdzie lornetka?
On II - Nie ma! Przecież to była jednorazówka! Nie powiększa, nie ma jak nabić!
On III - Ale chyba coś przez nią można jeszcze zobaczyć?
On II - Można, ale teraz już nie wypada!
On III - Dlaczego?
On II - O rany, pomyśl! Patrzysz na jakieś wielkie, pomnikowe osiągnięcie - patrzysz, patrzysz - i zamiast w powiększeniu, widzisz jakie rzeczywiście jest. I głupio wygląda!
On III - To osiągnięcie?
On II - Ten, który o tym osiągnięciu mówił!
On IV - A kto to mówił?
On II - Co mówisz?
On IV - Kto to mówił?
On II - Co ty mówisz?
On IV - Ja nic nie mówiłem!
On I - To nic nie mów! Zwłaszcza, że głupio mówisz! Sprawdzajcie! I czuj duch!!...
(ostrożnie rozchodzą się we wskazanych kierunkach)
On IV -
(wydaje raptownie straszny wrzask) Ojjj!!! ...Aaaa!!!...
On I -
(w panice) Co się stało!!!...
On IV -
(spokojnie) Nic! Boję się!...
On I - Kogo?
On II - Jeszcze nie wiem, ale od tylu lat mam się bać, to się boję! Przecież to zawsze dobrze świadczyło!...
On II
(z pasją) Wiesz ty co, prymitywie?!!!...
On I - Uspokójcie się! I czujnie!... No i co u ciebie?!
On III - U mnie nic! Spokój! Nic nie ma, tylko kolejka po zakupy na poniedziałek!
On I - A za czym stoją?
On III - Za rogiem!
On IV - Nie lubię, strasznie długo trzeba gotować!...
On I - Cicho! A u ciebie co?
On IV - Też nic!...
On I - No widzisz?
On IV - Nic nie widzę!
On I - I bardzo dobrze!... A i ciebie co?!
On II - Nic! Tylko osiągnięcia!
On I - Tak myślałem! Kochani, po prostu spokój jest, cisza, nic nam absolutnie nie grozi...
On IV - Ciii... Posłuchajcie teraz!...
On II - No co? Normalna muzyka! To u sąsiadów!
On III -
(nasłuchując) No... Bawią się... I orkiestra gra...
On II - Tak gra, żeby się wszystkim nadal równo tańczyło!
On III -
(przerywając) O Boże! Widzę!!...
On I - Co?
On III - Popatrzcie!...
(pokazuje palcem)... O tam!...
On IV - A nie mówiłem? Coś tam się porusza!
On II - Wycieczka się porusza!
On I - Tak! Normalna! Zagraniczna!
On III - Po czym poznajesz?
On I - Bo w przeciwnym kierunku się porusza!
On III -
(z podziwem) Szybko idą!
On I - Szybko!
On III - Nawet jakby szybciej niż my!
On I - Bo jadą!
On III - Dobry wymysł!....
On I - No, no! Chyba nie zamierzacie brać wymysłów od obcych wycieczek?!
On III - Nie... absolutnie...
On IV - Ale pogadać by można było... Wymienić poglądy...
On III - No, niektóre już by można było...
On II - A języki znacie?!
On IV - Ja trochę znam... jeden...
On II- Ten jeden to my też trochę znamy, ale to nie jest akurat ta wycieczka!
On I - ... Przestańcie się interesować obcymi wycieczkami! Idą, niech sobie... jadą! Nie będziemy się wzorowali! I w ogóle wszelkiem zakusom na nasze suwerenne chodzenie piechotą mówimy - co mówimy?! I razem!!!...
Wszyscy - Nie!!!
On I - Tak jest! I nie patrzeć mi tam!... Grunt, że cisza jest, spokój jest i że możemy bez trwogi...
On III -
(przerywając) Ciii... Posłuchajcie!...
On IV - No widzicie? On też słyszy!...
On I - Zamknijcie się oba! I na żadne nasłuchy nas nie namawiajcie! Macie słuchać tego co trzeba! Radio tranzystorowe jest?!
On IV - Jest!
On III - I działa!
On I - Wszystkim działa! Ale słuchać trzeba!
On III - Po co?
On I - Po to, żeby było wiadomo, że jest cisza, spokój, porozumienie i zadowolenie, i tego... i w ogóle żebyście nie nasłuchiwali obcych głupot!!!
On II - Pewnie! Zawsze co swoje, to swoje!
On III - Ale przecież coś słychać!...
On I - Nic nie słychać! Nie?
On II - Co?
On I - No widzicie? I wam też radzę! Głuchota to nie musi być zaraz takie kalectwo! I w ogóle ustalmy, że się przesłyszeliście!
On II - Tak jest, przecież cisza jest, spokój jest...
On I - Tak jest! I w ogóle umówmy się, że dobrze jest!

[Loża 44 - Spis Tekstów] [Mail'nij do mnie]
Ostatnie zmiany: 2 października 1998 20:08:13