16 listopada. PONIEDZIAŁEK

Słońce, jak to zwykle 16 listopada, wzeszło o 6.57, a zajdzie już o 5.44. Cóż, coraz ciemniej wszędzie.

On IV - Rzeczywiście! Prawdę mówią!... Ciemno wszędzie, głupio wszędzie... jak to będzie?
On II - Dobrze będzie.
On I - Pod warunkiem, że się zmieni typ myślenia,
    Że oprzemy się na pracy, nie na chęciach,
    I że każdy będzie sobie mógł wziąć udział
    W zabawie w stołki,
    Do wynajęcia.
On II - Pod warunkiem, że klan zniknie nietykalnych,
    Że się speców pozbędziemy chociaż w części,
    Że doceniać się nareszcie nauczymy
    Potęgę głowy,
    A nie pięści!
Razem - Dopiero wtedy myślmy o stabilizacji,
    I o tym, żeby spocząć na tak zwanych laurach,
    O zbiorze fruktów
    I tych fruktów degustacji,
    Bowiem i klimat będzie i przychylna aura,
    I każdy będzie mógł planować to co chce,
    Dopiero wtedy,
On IV - A na razie co?
On I - Na razie spójrzmy tak dokładnie wokół siebie,
    Jakby wyglądał błogi stan, co nam się marzy,
    Świadomi faktu, że na codzień nas otacza
    Tłum Światowidów
    Z mnóstwem twarzy!
On II - Nie oczekujmy, że nam manna spadnie na łeb,
    Nie wierzmy w sny prorocze i nie narzekajmy,
    Nie wylewajmy jak pomyje swoich żalów,
    Lecz chcąc odpocząć,
    Najpierw dobrze posprzątajmy!
On I - Dopiero wtedy myślmy o stabilizacji!...
On II - Masz rację...
On I - Wiem! I zrób głośniej to radio!... I lewa!... Lewa!...

Uwaga Drukarze! Wody przybywa! A stan rzek w normie.
Imieniny dzisiaj obchodzą: Edmund, Gertruda
Jutro we wtorek: Grzegorz, Salomea
a z rzadkich: nikt.
Reklama na dziś: Herbatka "Paracelsjusz" gwarantuje radość życia, daje siły witalne, dobre samopoczucie, ogólnie wzmacnia, łagodzi, umila, rozwalnia nie zaburzając pracy zawodowej i przekraczania zobowiązań produkcyjnych. Do nabycia w sklepach "Peweksu".
Książkowy przebój miesiąca: "Wspomnienia niebieskiego mundurka" - gawędy dobrze sytuowanego emeryta.
Paradoks na dziś: Tu organy w Oliwie, tu organa bez oleju. Było do przewidzenia.
Maksyma na dziś: "Świadomość klasowa rzeczą ważną. Rzeczą najważniejszą, z której klasy wyniesiona".

Antyczny świat profesora Krawczuka

RĘKOPIS ZNALEZIONY W GROBOWCU PETRONIUSZA

Mówią o mnie ironicznie
Elegancik,
Inteligent, pseudo-znawca,
Nic dobrego,
Prawie bankrut, co się wiesza
Pańskiej klamki,
A że dobrze jest ubrany?
Tyle jego!

A ja w nurcie spraw publicznych uczestniczę,
Chociaż w kręgach wręcz i takie
Chodzą słuchy,
Że podobno już od dawna
Jako klasa się nie liczę,
Więc się dziwią, skąd mam wpływy
I ciuchy!
Sprawa prosta - sam Cesarz mnie lubi,
Zwłaszcza, kiedy wychwalam co spłodzi,
Ja hebluję, co w wierszu pogrubi,
Co wymyśli, wypoci, wymodzi,
Ja mam udział, wbrew fali pomówień,
W każdej jednej cesarskiej przemowie,
Ja mu piszę, on mówi
Bo do ważnych przemówień
Jest niestety, potrzebny fachowiec!

Mówi o mnie dworu część
Mi nieprzyjazna,
Żem jak błazen - mnie ta plotka
Nie obraża,
Bowiem cesarz dużo w sobie miewa
Z błazna,
Kiedy błazen więcej w sobie ma
Z Cesarza,

Ja wiem swoje, ja mam swoje
Rozeznanie,
I realiów rzeczywiste
Znam oblicze.
Kunszt taktyki mi zapewnia
Zawsze wyższe notowania,
Choć się ponoć jako klasa
Nie liczę!

Cały dwór się w podchody zabawia,
Wielu czyni wysiłki daremne,
A mnie Cesarz niechcący ustawia,
Elegancji wzór też widząc we mnie.
Ceniąc rozum, intelekt, odwagę,
W morzu pleców, układów i skliczeń,
Arbitralnie rzecz biorąc
Miewam zawsze przewagę,
Choć się ponoć jako klasa nie liczę!

(chwila inteligentnej muzyki)

On I - No, to rozeznanie na dzień dzisiejszy mamy!... I lewa!...
On III - Słuchaj, czy my na pewno w dobrym kierunku idziemy?
On I - Oczywiście, że w dobrym!
On III - No, nie wiem...
On I - Ale inni wiedzą!
On III - A jak tylko udają, że wiedzą?
On I - O co ci chodzi?!
On III - A jak pobłądzimy i trafimy na nieprzyjazne strony?
On I - Po pierwsze - nie pobłądzimy, to już kilka razy ci tłumaczyliśmy, a po drugie - skąd ty wiesz, że to jeszcze nieprzyjazne strony? Ty wiesz, jakie teraz tempo w naszej dyplomacji? A jak się okaże, że nowych kolegów spotkasz?!
On III - Co ty? Przecież wiem z kim się koleguję!
On I - Na poziomie indywidualnym tak, ale nie wiesz z kim się kolegujesz w danej chwili na poziomie zbiorowym!
On II - Oczywiście! Ty wiesz, ile myśmy już nowych znajomości nawiązali? A jakich egzotycznych! Czasami nazwy nie daje się wymówić, rząd na gałęzi w obawie przed lwami obraduje, ale wiemy, że się już kolegujemy w ramach przyjaźni i współpracy naukowo-technicznej albo innej pomocy! Czasem nawet wzajemnej!
On I - Oczywiście!
On III - Nie rozumiem...
On IV - Ja też...
On I - Możecie nie rozumieć! To nie ma żadnego znaczenia!
On IV - Jak, nie ma?
On I - Nie ma! Liczy się ogólny efekt koleżeństwa!
On III - A jak ja bym akurat nie chciał?!
On IV - Właśnie!
On II - To też nie ma żadnego znaczenia!
On I - Pewnie!
On III - Dlaczego?
On I - Bo to znaczy, że do zbiorowego kolegowania się jeszcze nie dojrzałeś, infantylu, nie potrafisz zrozumieć wzniosłych idei koleżeństwa i bezpłatnego humanitaryzmu, docenić dalekowzrocznych korzyści, tak w swoim, jak i w interesie ogółu...
On II - I przyszłych pokoleń!
On I- Też! Więc w interesie ogółu i przyszłych pokoleń, dopóki tego wszystkiego nie zrozumiesz, to ktoś się w twoim imieniu pokoleguje!...
On II - I podpisze koleżeńskie zobowiązanie! Dwustronne czasami też!
On I - Korzystne czasami też! I wszystko w twoim imieniu!
On III - A w twoim?
On I - W moim też! I ogółu też!
On II - I przyszłych pokoleń też!
On III - I tak można?
On I- Oczywiście! W końcu, jak trzeba, to musi ktoś myśleć za innych, kiedy inni nie myślą jak trzeba, nie?
On II - No!
On III - Nic nie rozumiem...
On IV - Ja też...
On I - I to znaczy, że jeszcze do zbiorowego kolegowania się nie dojrzeliście!
On II - Nie mówiąc już o jeszcze głębszym uczuciu, będącym wyższym etapem koleżeństwa!
On I - Nie mówiąc! I lewa!... Lewa!...
(w oddali, w ciemności rozlega się jakiś okrzyk)
On III - Słyszeliście... Co to było?!
On I - Nieważne, po prostu ktoś sobie krzyknął! Przecież ludzi jeszcze tutaj się spotyka Na pustyni na razie jeszcze nie żyjemy!
On II - Mimo że co krok to fatamorgana!
On IV - Co?
On II - Fatamorgana! Takie oszukaństwo, niby coś jest, a nie ma nic!
On IV - A gdzie tak jest?
On II - Na pustyni!
(powtórny okrzyk)
On III - Znowu!!... Może tam ktoś potrzebuje pomocy?!
On I - I co z tego? Przecież wszystkim pomagać nie możemy...
On II - Pewnie! Z pustego i Salomon...
On I - Cicho!... Zwłaszcza, że nie wiemy, czy z tym krzyczącym aktualnie się kolegujemy!
On III - Ale tam może być jakiś dramat! I to wielki!
On I - Spokojnie! Przecież wielkie dramaty mamy już dawno za sobą!
On III- Co ty?
On I - Oczywiście! A "Dziady"? A "Noc listopadowa"? Były?!
On III - Słyszałem, że były...
On I - No widzisz! A "Wesele"? A "Wyzwolenie"?
On III - Też chyba było...
On II - Naturalnie, że było! A poprawiny do dzisiejszego dnia trwają!...
On I - O czym ty mówisz?
On II - O weselu!
On I - Nieważne, było, minęło - koniec dramatów! Więcej nie będzie! Teraz już wszystko ma być wesołe!
On IV - Dziady też?
On I - Mniejsza z tym! I lewa!... Lewa!...

[Loża 44 - Spis Tekstów] [Mail'nij do mnie]
Ostatnie zmiany: 2 październik 1998 20:08:13