24 grudnia. CZWARTEK

Wigilia. Słońce wzeszło 0 7.45, a zajdzie, o ile nic ważniejszego nie zajdzie, o 15.29. Pierwsza gwiazdka około 16.05. Prognoza pogody bez zmian. Inne prognozy też bez rewelacji. I nie ma się czemu dziwić.

Imieniny obchodzą: Adam i Ewa
a z rzadziej spotykanych: Machlojka, Spekulacja, Inflacy
Z kalendarza: 767 lat temu Kazimierz Wielki zastaje Polskę drewnianą, a zostawia murowaną. Niestety, jest to ostatni władca, który gorzej zastaje, a lepiej zostawia.
493 lata temu za króla Olbrachta wyginęła szlachta. Ale nie do końca. Niedopatrzenie naprawione zostaje paręset lat później. Skutecznie.
Komunikat aktualny: W związku z licznymi i nagminnymi w okresie świąt przypadkami przejadania się, pogotowie ratunkowe ogłasza: "Spróbujcie w tym roku cwaniaczki!"
Słuchacze piszą, redakcja odpowiada: I wy nas też! My was też! I wam też!
Mały savoir-vivre: Po jedzeniu wycieramy usta śnieżnobiałą serwetką, a nogi o wycieraczkę przy wejściu. Nigdy odwrotnie.

Pięć minut z kolędą: (przez pięć minut rozbrzmiewa kolęda)

On I - (uroczyście) No kochani, chwila jest podniosła, w związku z tym powinniśmy, tak jak dzisiaj wszyscy, złożyć sobie wzajemnie serdeczne, świąteczne życzenia "wszystkiego najlepszego "...
On III - Po co? To nonsens...
(ironicznie)... "wszystkiego najlepszego "! Przecież dla wszystkich i tak nie wystarczy!
On I - Czego?
On III - Wszystkiego najlepszego!
On IV - A jak zniosą asygnaty?
On III - A jak zniosą? A kto za "Bóg zapłać" będzie się...
On I - Przestańcie filozofować i zaczynajcie sobie życzyć!
On IV - A opłatek?
On I - Przecież nie mamy!
On IV - A jak bez opłatka się nie spełni?
On I - To przy następnej okazji znowu będziemy sobie życzyli! W końcu nie tylko opłatka nam brakuje! Dlatego przede wszystkim liczy się konsekwencja i upór!
On III - Czytałem taką książkę Zaorany upór "...
On I - Ale teraz ma być nagradzany!!... Zmiany przecież są! Stawiamy na przedsiębiorczość!
On II -
(z podziwem) Masz pamięć! W radiu identycznie mówili!
On I - Wiem!... A poza tym tradycję trzeba szanować!
On IV - Jaką tradycję?
On I - Składania!
On II - Oczywiście! Wy wiecie od ilu już lat my sobie takie życzenia składamy? Złote gody niedługo!
On I - No więc, kochani, dalszego wszystkiego najlepszego, dalszego szczęścia, dalszej wszelkiej pomyślności, dalszych osiągnięć we wspólnym, tryumfalnym marszu, dalszych korzystnych przemian w życiu gospodarczym i osobistym... Czego jeszcze?...
On III - Zdrowia nam możesz?
On I - Mogę! Proszę bardzo!... Dalszego zdrowia i dalszej, coraz dalszej, dalszej poprawy! Wesołych Świąt też! I buzi!...
On II - Poważnie?
On I - Nie czas na żarty, kochany! Buzi! Gremialnie!...
(całują się, brzmi motyw kolędy) ...
Wystarczy!... I w drogę!... Radio głośniej!... I lewa!...

Z cyklu: "Polskie drogi" "Po kolędzie"

KOLĘDOWANIE PIERWSZE

W bramie starej, czynszowej kamienicy trzech Kolędników czyni ostatnie przygotowania do wyruszenia "z szopką".

Kolędnik I - No dobra... Z grubsza to by było tyle! Chyba możemy iść!...
Kolędnik III - (patrząc na swój kolędniczy strój) ... Ty rzeczywiście jesteś przekonany, że dobrze i odświętnie wyglądamy jako kolędnicy?
Kolędnik I - A mamy za co lepiej wyglądać?!... Poza tym uważam, że bardzo dobrze wyglądamy! Odświętnie też!
Kolędnik III - (powątpiewająco) No, nie wiem...
Kolędnik I - O co ci chodzi?
Kolędnik III - Właśnie o wygląd!... Jak ja zacząłem chodzić z szopką...
Kolędnik I - A kiedy zacząłeś chodzić?
Kolędnik III - Ja?... Gdzieś chyba w piątym roku życia! Późno, wszystko przez krzywicę...
Kolędnik I - Z szopką kiedy zacząłeś chodzić?
Kolędnik III - Gdzieś chyba w piątym roku życia... jak tylko zacząłem chodzić! Rodzina mnie z sobą zabierała jako aniołka...
Kolędnik I - A rodzina, jak wtedy wyglądała?
Kolędnik III - No, wtedy jeszcze dobrze... Ale czasy przecież były inne...
Kolędnik I - No widzisz, i teraz też są inne, a tak samo dobrze wyglądasz! (do Drugiego) Dobrze wygląda, nie?
Kolędnik II - (z niesmakiem) No, aż się niedobrze robi... (wąchając swój kożuch) Słuchaj, uważam, że w przyszłym roku trzeba by się jednak jakoś inaczej ubrać!...
Kolędnik I - Wiesz co, ty przestań być taki esteta! Jak inaczej? Przecież bez baranicy żadna kolęda! Zresztą nie wiadomo, czy w przyszłym roku w ogóle będziemy mogli kolędować!
Kolędnik II - Co, upaństwawiają, czy święta mają być odwołane? Przecież do tej pory było zielone światło dla kolędnictwa!
Kolędnik I - I w dalszym ciągu może być, tylko trzeba zdać egzamin weryfikacyjny!
Kolędnik II - Ma taki być?
Kolędnik I - Ma!
Kolędnik II - Po co?
Kolędnik I - Żeby sprawdzić, kto się nadaje na kolędnika na nowym etapie!
Kolędnik III - Boże, nigdy czegoś takiego nie było!
Kolędnik I - Kochany, wielu rzeczy nigdy nie było, a już są! Przyzwyczajaj się!
Kolędnik III - To jak to teraz będzie po kolędzie?
Kolędnik I - Podobno znacznie lepiej ma być! Żadnej partyzantki, żadnego samowolnego łażenia, żadnych niecenzurowanych kolęd... Wszystko zgodnie z przepisami i zarządzeniami! Nowa, właściwa kadra kolędnicza, nowe cenniki, stawki, podatki, śpiewniki, zarząd, administracja - wszystko!
Kolędnik III - Niemożliwe!...
Kolędnik I - Kochany, niemożliwe to było kiedyś, a od tego czasu przecież znacznie poszliśmy do przodu!
Kolędnik II - Słuchaj, a z czego ten egzamin?
Kolędnik I - Nie wiadomo, ale pewnie z budowy choinki, z umiejętności składania życzeń, z rozwoju szopki w Polsce, z wiadomości o szopce i świecie współczesnym, poza tym pewnie z języka...
Kolędnik II - Obowiązkowego?
Kolędnik I - To na pewno, a poza tym być może z jakiegoś obcego!
Kolędnik III - Z obcego? Po co?
Kolędnik I - A jak trzeba będzie przez "Pagart" zakolędować za granicą?
Kolędnik III - Co ty?
Kolędnik I - Może tak być! Jesteśmy otwarci na świat! Poza tym to może być nasza nowa szansa eksportowa! Węgiel się przecież w końcu skończy!
Kolędnik III - Szkoda, takie mieliśmy korzystne umowy...
Kolędnik I - (ostrzegawczo) Eee!... Na pewno też będą sprawdzali znajomość pieśni!
Kolędnik III - Kolęd?
Kolędnik I - Nie wiadomo, czy akurat kolęd! Zakres może być teraz znacznie większy!
Kolędnik III - Nie rozumiem...
Kolędnik I - O Boże! A jak przyjdzie na przykład zaśpiewać w maju, albo, w lipcu?
Kolędnik III - Ale to przecież nie będzie miało nic wspólnego z kolędowaniem!
Kolędnik I - A to będzie akurat największy paradoks jaki znasz?!
Kolędnik III - Nic nie rozumiem...
Kolędnik I - Nikt nie rozumie, ale ogólnie w kolędnictwie ma się dzięki temu wiele zmienić!
Kolędnik II - Na czyją korzyść?
Kolędnik I - Na naszą! Znaczy, na kolędników! Zawsze się przecież zmienia na naszą!
Kolędnik II - A na kolędników?
Kolędnik I - Uspokój się!
Kolędnik III - To kto na tym straci?
Kolędnik I - Nikt! I wszyscy się przekonają, że zyskali!
Kolędnik III - Jak się przekonają?
Kolędnik I - (zniecierpliwiony) Na przykład wzajemnie - jeden drugiego przekona! Albo każdy sam się będzie mógł przekonać!
Kolędnik II - Inne sposoby przekonywania też na pewno będą...
Kolędnik I - Na pewno! Po prostu ogólna swoboda przekonań będzie!
Kolędnik III - Myślisz, że będzie?
Kolędnik I - Jestem przekonany!
Kolędnik II - Już? Szybko!
Kolędnik I - Co mówiłeś?
Kolędnik II - Nic, nic...
Kolędnik I - No to zbierajmy się... (do Trzeciego) Zaraz, szopkę masz przysposobioną?
Kolędnik III - Oczywiście! Szopka to jest dla mnie zawsze bardzo wzruszające przeżycie! W takiej chwili aż mnie coś za gardło ściska...
Kolędnik II - No, nawet ślady masz...
Kolędnik I - Te mam od golenia!
Kolędnik II - Boże, a czym ty się golisz? Papierem ściernym?
Kolędnik I - Nie ma czasu!... Pokaż tę szopkę!...
(Kolędnik Trzeci pokazuje małą, dość ubogą szopkę, inni zaglądają do środka)
Kolędnik I - Coś ty tu napchał?!
Kolędnik III - (zdziwiony) No co? Wszystko jest co ma być!...
Kolędnik I - Widzę! Tę figurę wyjm! Tego też!
Kolędnik III - Dlaczego?
Kolędnik I - Bo oni są nie z tej szopki!
Kolędnik II - Pewnie! Barana też na wszelki wypadek bym wyjął!
Kolędnik I - Oczywiście!
Kolędnik III - Dlaczego?
Kolędnik I - Przecież do różnych ludzi będziemy chodzili! Jeszcze sobie ktoś coś nie tak skojarzy i możemy mieć kłopoty! Teraz ludzie bardziej podejrzliwi!
Kolędnik II - I przewrażliwieni!
Kolędnik I - Też! To nie to co było! Kiedyś człowiek pochodził, pokolędował w życzliwej atmosferze, poprzyjaźnił się wigilijnie, zarobił, w wesołym nastroju wrócił do domu, zasiadł przy świątecznym stole...
Kolędnik III - Bo i było przy czym zasiąść...
Kolędnik I - A teraz nie ma? Stół ci rodzina sprzedała?!
Kolędnik III - Nie o to mi chodzi...
Kolędnik I - Wiem! Ale ty nam tu niezatwierdzonego pesymizmu nie wsączaj! Osobiście uważam, że w kwestii stołu jest ... nieźle! Nawet ten błękitek cośmy go niedawno jedli też był zupełnie dobry!
Kolędnik II - I jakby nawet taki bardziej błękitny!
Kolędnik III - No, miejscami tak...
Kolędnik I - Nieważne, grunt że był!... (patrząc na szopkę) No, reszta może zostać jak jest! W razie czego elementy będziemy wymieniali, uzgadniając to ad hoc!
Kolędnik III - Ad... co?
Kolędnik I - Ad hoc! Czyli jak to się mówi - na gorąco!
Kolędnik III - Co?
Kolędnik II - O Boże! Ad - czyli jak to się mówi! Hoc - na gorąco! Proste chyba, nie?!
Kolędnik I - Nie bełtaj mu w mózgu, bo się będzie potem źle czuł!
Kolędnik II - Masz rację!
Kolędnik I - Wiem!
Kolędnik III - (powątpiewająco) Słuchajcie, czy my jednak z tą szopką nie za wcześnie idziemy?
Kolędnik I - Dobrze idziemy! Kto pierwszy, ten lepszy! Zresztą, nie wiadomo, czy już nie jesteśmy spóźnieni! Ludzie teraz szybko myślą i działają! Niektórzy podobno od maja już chodzą!
Kolędnik II - Masz rację!
Kolędnik I - Wiem! Już mi to mówiłeś!
Kolędnik II - Taaak? Ale się ze mnie zrobił wazeliniarz...
Kolędnik I - Co mówisz?
Kolędnik II - Nic, tak sobie do siebie mówię... To co robimy?
Kolędnik I - Ruszamy!... Zaraz, przecież kolędy mieliśmy uzgodnić!
Kolędnik III - Po co?
Kolędnik I - Po to, żeby nie było niespodzianek! Przecież nie zawsze natychmiast można znaleźć odpowiednią!
Kolędnik III - (ogłupiały) Jaką odpowiednią?
Kolędnik I - Taką odpowiednią do obecnego etapu, taką na czasie, dla wszystkich, a jednocześnie optymistyczną, radosną...
Kolędnik II - To rzeczywiście może być trudne... Znamy taką uniwersalną?
Kolędnik III - A na przykład - "W żłobie leży!"?
Kolędnik I - No widzisz, w żłobie tak, a na półkach niewiele! A przecież dla wszystkich ma być!
Kolędnik II - No właśnie!
Kolędnik III - To może "Anioł pasterzom mówił"?
Kolędnik II - Jaki anioł? Poza tym i tak się nigdy nie dowiemy, co im mówił, mówi, i będzie mówił! Pasterze wiedzą, a my dalej jak stado, a przecież dla wszystkich ma być! Już lepsza będzie - "Dzisiaj w Betlejem"!
Kolędnik I - Nie bardzo! To, że dzisiaj tam jest lepiej, to każdy wie, więc po co ludziom szarpać nerwy? Optymistycznie przecież ma być!
Kolędnik II - Masz rację.
Kolędnik I - Wiem! Już mi to parę razy dzisiaj mówiłeś!
Kolędnik III - To może - "Bracia patrzcie jeno"?
Kolędnik II - A jest na co?
Kolędnik I - No właśnie! Zresztą i tak patrzą!
Kolędnik III - A "Mędrcy świata"?
Kolędnik I - Niezła, ale ma być wesoła!
Kolędnik III - A nie jest?
Kolędnik I - Żeby było wesoło, to trzeba by ich wymienić po nazwiskach i po wykształceniu! A to by było trudne!...
Kolędnik II - Zwłaszcza, że to nasi mędrcy! I naszego świata!...
Kolędnik I - Uspokój się!
Kolędnik III - Czekajcie... A na przykład "Z narodzenia Pana"?
Kolędnik I - To trzeba by było gazety jako śpiewnika używać!
Kolędnik III - Dlaczego?
Kolędnik I - A znasz cały życiorys pana na pamięć?
Kolędnik III - A "Oj maluśki, maluśki"?
Kolędnik I - Boże broń! Zaśpiewasz jakiemuś, umówmy się, dostojnikowi i możemy mieć kłopoty! Prawda w oczy kole, kochany!
Kolędnik III - To ja już nie wiem...
Kolędnik I - Widzicie? Miałem rację, że z kolei dzisiaj też nie jest tak jednoznacznie! Właściwie na tym etapie najlepsza by była kolęda marszowa na przykład...
Kolędnik III - Jaka?
Kolędnik I - Marszowa! Odważna, mobilizująca, taka żeby ją można było i w biegu, i w marszu, i w ogóle... i jeszcze żeby odzwierciedlała nasze ogólne osiągnięcia... prawda...
Kolędnik III - Nie ma takich kolęd!
Kolędnik I - Ale mogą być! I z czasem pewnie będą!
Kolędnik II - Czekaj, a na przykład:
    Zachódź-że słoneczko,
    Skoro masz zachodzić,
    Bo nas nogi bolą...
Kolędnik I - (przerywając) Nieee! Przecież, po pierwsze to nie jest kolęda, po drugie żadne nogi nas nie bolą, do celu z uśmiechem szybko idziemy, a po trzecie to się w ogóle nie nadaje, i w ogóle możemy mieć kłopoty!
Kolędnik II - Dlaczego?
Kolędnik I - Bo to przecież jest poezja okresu wyzysku szlacheckiego i nie będziemy sobie teraz tego przypominali!
Kolędnik II - Ale chyba można by niektóre fakty przypomnieć, żeby się ludziom humory poprawiły?
Kolędnik I - Absolutnie! Przecież nie będziesz teraz wywlekał o tym nierządzie, bezhołowiu i samowoli?!
Kolędnik III - A tak jest?
Kolędnik I - Tak było! Kiedyś, oczywiście! Wystarczyło na przykład, że jeden taki źle dobrany "veto" krzyknął i, było po ptakach!
Kolędnik II - No, teraz by pewnie nie krzyknął...
Kolędnik I - Pewnie, bo kto teraz zna łacinę?!
Kolędnik III - Ministranci znają!
Kolędnik I - Ale nabożeństwo nie to!... Dobra, nie ma czasu, każdorazowo na gorąco będziemy ustalali, co w razie czego możemy zaśpiewać! W domach już pewnie choinki stroją, do stołów nakrywają... Idziemy!...
(brzmi motyw kolędy)

NOWA KOLĘDA

Hej, ludzie!
Ludzie patrzcie jeno,
Czy niebo nam czasem nie goreje!
Dzień wielki znów nam dzisiaj nastał,
I znowu wielkiego coś się dzieje!
Zapalcie świece, dymne wici,
By z krańców świata lud się schodził,
Bo za najwyższym przyzwoleniem
Pan nowy nam dzisiaj się narodził!

Już poczty składają hołdy i dary,
W imieniu wszystkich
Karnych i szarych,
Przy samym żłobie wierni pasterze,
Te same znów mówią pacierze!
Doniosła chwila, festyn dla ludu,
Znów w nowych wieściach zapowiedź cudów,
Dziś śnieg wam z nieba,
Od jutra manna,
Hej hossa!
Hej hossanna!

Hej, ludzie!
Ludzie patrzcie jeno,
Bo wielka już chwila dokonana!
Czas; żeby wszyscy pobieżeli,
By godnie powitać swego pana!
Niech nie ma miejsca cień zwątpienia
W dobie nowego zmartwychwstania,
By wszyscy dobrze mogli pojąć,
Sens nowy starego przykazania:

Nie będzie bogów innych przede mną!
I łuna bije,
A dalej ciemność,
Chóry znów biorą wysokie tony,
Brzęczą srebrniki, dzwonią dzwony!
Zwiastun fałszywy, kipiący dumą,
Nowe widoki przedstawia tłumom,
A śnieg wciąż pada,
Biały jak manna,
Hej hossa!
Hej hossanna!

KOLĘDOWANIE DRUGIE

Kolędnik I - Słuchajcie, musimy sprawdzić u kogo już byliśmy, żeby przez pomyłkę drugi raz nie pójść!
Kolędnik III - A dlaczego? Zawsze przecież możemy powiedzieć, że czego zapomnieliśmy albo coś w tym rodzaju i, gadka-szmatka i jeszcze raz "wesołych świąt", potem "Mości gospodarzu", a nuż jeszcze coś dołożą?
Kolędnik I - Zgłupiałeś? Absolutnie! I przestań być taki pazerny!
Kolędnik II - Zwłaszcza, że mogą nam dołożyć! I dlatego lepiej sprawdźmy!
Kolędnik I - Oczywiście!
Kolędnik III - Słuchajcie, a pić wam się nie chce?
Kolędnik II - A czego pytasz?
Kolędnik III - Można by spróbować piwo, które dostaliśmy od tego grubego dyrektora!
Kolędnik I - Absolutnie! Przecież w pracy jesteśmy! Skończymy kolędowanie, to spróbujemy! I sprawdzajmy, nie ma czasu!... (wyjmuje z kieszeni jesionki listę, jakieś wycinki prasowe, notatki - zaczynają przeglądać) ... Moment... U tego już byliśmy... U tego też...
Kolędnik III - U tego dostaliśmy piwo!...
Kolędnik I - Wiem!... U tego też byliśmy...
Kolędnik II - No, u tego było dostatnio...
Kolędnik I - Zawsze u niego było dostatnio...
Kolędnik II - (z zazdrością) A jak miał zastawiony stół do Wigilii!
Kolędnik I - Normalnie! Po prostu cała jego stopa życiowa na tym stole była odbita!
Kolędnik II - Na twarzy też!
Kolędnik I - I słusznie! Zasłużył sobie, to ma!
Kolędnik III - A komu on służył?
Kolędnik I - Mniejsza z tym! A przy okazji to ty sobie zapamiętaj, że absolutnie żadnych nie uzgodnionych kolęd nie wyśpiewujesz!
Kolędnik III - Przecież nie wyśpiewywałem!
Kolędnik I - Bośmy w odpowiednim momencie zareagowali! Ale gębę już otwierałeś!...
Kolędnik II - Ciii... ludzie patrzą! (pokazując kolejne nazwisko) U tego chyba nie byliśmy?...
Kolędnik I - Nie! Ale mogliśmy być! Po coś się drażnił z psem?
Kolędnik III - Wcale się nie drażniłem!... Zresztą mówiłeś, że idziemy do twojego znajomego!...
Kolędnik I - Moim znajomym był buldog!
Kolędnik III - A ten jaki był?
Kolędnik I - Nie wiem! Nie oglądałem się przecież! Zresztą w biegu ciężko rozpoznać jaka rasa cię goni!
Kolędnik II - Słuchaj, a przypadkiem nie był wściekły?
Kolędnik I - Na pewno był!
Kolędnik II - Skąd wiesz?
Kolędnik I - A ty byś nie był, jakby ci ktoś butem w miskę z kaszą włazł?! But określa świadomość!
Kolędnik II - U psa?
Kolędnik I - U nas też! Całe szczęście, że był na łańcuchu i że to nie był północ!
Kolędnik III - Bo co?
Kolędnik I - Bo by ci ludzkim głosem powiedział, co myśli o tobie i twojej rodzinie też!
Kolędnik III - A co by mógł powiedzieć?
Kolędnik I - Dużo dobrego! Nie będę się teraz na ulicy wyrażał!... I sprawdzajmy dalej, nie ma czasu!... U tego nie będziemy!... Do tego nie wpuszczą!... U tego też już byliśmy?...
Kolędnik II - Nie! Ten był u nas!
Kolędnik I - Po kolędzie?
Kolędnik II - Nie! Po śladach! Nie poznajesz go?
Kolędnik I - Rzeczywiście... Ale nic nam nie udowodnił!
Kolędnik II - Nie mógł! Skąd miał wiedzieć, że trzeba zajrzeć pod łóżko?
Kolędnik I - Nieważne!... (pokazując fotografię) Słuchajcie, teraz tutaj pójdziemy! Do tej postaci!
Kolędnik III - (przyglądając się) A kto to jest?
Kolędnik I - Co ty? Nie poznajesz?
Kolędnik III - Nie...
Kolędnik I - O Boże! Przypatrz się, przecież to jest... (mówi na ucho)
Kolędnik II - Pewnie! Jak żywy!
Kolędnik III - (niepewnie) No... chyba go poznaję...
Kolędnik I - No widzisz! Takiej twarzy nie można nie znać!...
Kolędnik III - Po medalach go poznaję!
Kolędnik II - Po czym?!
Kolędnik III - Po medalach!
Kolędnik I - I bardzo dobrze! A co to twarz? Twarzy można nie mieć, nie twarz dzisiaj zdobi człowieka, a medale to co innego!... To ta brama?
Kolędnik II - Ta!... Moment! (do Trzeciego) Czy ty musisz tak obrzydliwie cały czas ciągać nosem?!
Kolędnik III - Muszę! Zimno jest i mam katar!
Kolędnik II - A nie możesz sobie wytrzeć?!
Kolędnik III - Mogę! Zapomniałem!... (wyjmuje z kieszeni chusteczkę)....
Kolędnik II - Co to jest?
Kolędnik III - Chustka do nosa! Nie poznajesz?
Kolędnik II - Ciężko poznać! I tym będziesz sobie wycierał?!
Kolędnik III - Pewnie...
Kolędnik II - O Boże! Przecież od tego coś ci się może zrobić na twarzy!
Kolędnik I - Nie przesadzaj! A co jemu jeszcze może się na tej twarzy zrobić?!
Kolędnik II - Masz rację...
Kolędnik I - Wiem! Wchodzimy!...
(wchodzą do bramy)
Kolędnik I - (zniecierpliwiony) Włącz wreszcie to światło!
Kolędnik III - Próbuję, ale nie mogę!
Kolędnik I - Przecież ci tłumaczyłem, jak to się robi! Naciskasz ten klawisz w ścianie, słychać takie "pryk", i wszystko jasne!
Kolędnik III - "Pryk!" słychać, ale palić się nie chce!
Kolędnik II - Poczekajcie, mam gdzieś świecę!
Kolędnik I - To szukaj! A ty jeszcze próbuj!
Kolędnik II - A może lokatorzy wzięli żarówki na przechowanie, żeby ktoś inny w nocy nie ukradł?
Kolędnik III - A mogli wziąć?
Kolędnik II - Oczywiście! Przecież dobro społeczne trzeba chronić! Poza tym prąd się w ten sposób oszczędza! Ciągle przecież różne hasła na ten temat są lansowane! Słyszałeś takie: "Obywatelu zgaś zbędną żarówkę!"
Kolędnik III - Nieraz słyszałem! Jeden mój znajomy też je chyba za często słyszał!
Kolędnik II - I co?
Kolędnik III - I zgasił!
Kolędnik II - To dobrze!
Kolędnik III - Nie bardzo, bo on wtedy pracował jako latarnik!
Kolędnik II - No, latarnik też obywatel!
Kolędnik I - Przestańcie gadać głupoty! Co z tą świecą?
Kolędnik II - Już mam?
Kolędnik I - To pal!
(zapala się świeca)
Kolędnik I - (z ulgą) No!...
Kolędnik II - Słuchaj, nie czujesz, że tutaj już chyba byliśmy?
Kolędnik I - (pociąga nosem) Coś czuję... Strasznie tu dziwnie czymś zajeżdża, jakby się coś rozkładało!
Kolędnik II - No, od tylu lat się rozkładało, to i może być czuć, ale to jeszcze bardziej swojsko zalatuje!
Kolędnik III - (pociągając nosem) No... jakby kożuch...
Kolędnik I - O Boże! No pewnie, że to ten twój kożuch!!!
Kolędnik III - Nie mój! Pożyczony!
Kolędnik I - Ale to on! I czym on tak?!
Kolędnik III - Nie wiem! Może baraniną! Odtajał, paruje, to chyba może?
Kolędnik I - Może! Ale dlaczego tak okropnie?! Oczy łzawią od tej baraniny!
Kolędnik III - Może za dużo czosnku?...
Kolędnik II - No głupi!... I ustaw się bardziej z wiatrem, bo zdechnąć można!!!...
Kolędnik I - Właśnie!... I sprawdźmy na liście lokatorów czy to na pewno tutaj!...
Kolędnik III - (patrząc na listę) Ty mówiłeś, że jak on się nazywa?
Kolędnik I - Boże!... Po kim ty masz taką wspaniałą pamięć?!
Kolędnik III - Wszystko mam podobno po wuju!...
Kolędnik II - Jakim wuju?
Kolędnik III - Ciotecznym! Od strony babki!
Kolędnik II - A ty jesteś od której strony?
Kolędnik III - Ja? Od Sandomierza!
Kolędnik II - Ja zwariuję!... W rodzinie, od której strony jesteś?!
Kolędnik III - Od dziadka! Z Sandomierza!
Kolędnik I - Przestańcie! Potem sobie powspominacie rodziny! Teraz sprawdzajcie!...
Kolędnik II - (pokazując palcem na liście lokatorów) Jest!... Pierwsze piętro!...
Kolędnik I - Bardzo dobrze. I pamiętajcie jak ma być! Podchodzimy po cichu do drzwi i dzwonimy!
Kolędnik II - Kto dzwoni?
Kolędnik I - Możesz ty! Tylko elegancko! Raz "dryń" i czekamy!
Kolędnik III - A ja co?
Kolędnik I - A ty się zachowujesz! I absolutnie nie ciągniesz nosem! I nie czochrasz się!
Kolędnik III - Przecież się nie czochram!
Kolędnik I - Ale możesz!
Kolędnik III - Mogę?
Kolędnik I - Absolutnie! Ani się waż!!
Kolędnik II - Ciii...!... Dzwonimy i co?
Kolędnik I - Czekamy aż "on" nam otworzy!
Kolędnik II - A jak nie otworzy, tylko zapyta - "kto tam"?
Kolędnik I - To odpowiemy, że to my - kolędnicy!
Kolędnik II - I myślisz, że to go przekona?
Kolędnik I - Myślę! Strachliwy nie jest, podobno walczył, przynajmniej tak pisali, poza tym ma swoje lata i niejednych walących w drzwi widział!
Kolędnik III - Kolędników?
Kolędnik I - Może i kolędników!
Kolędnik II - A jak otworzy?
Kolędnik I - To natychmiast zaczynamy! Ty wystawiasz do przodu szopkę, ty kręcisz gwiazdą, ja przytrzymuję drzwi, żeby nie zamknął...
Kolędnik II - A jeżeli "on" ze swoim orlim wzrokiem weźmie nas za tak zwany element? A tu schody strome?
Kolędnik I - Widzę? Dlatego musimy od razu na wejściu się okrzyknąć!
Kolędnik III - Co?
Kolędnik I - Okrzyknąć! To taki staropolski obyczaj! Jak tylko otworzy, to my błyskawicznie krzyczymy, że to my i że wszystkiego najlepszego - "on" nas poznaje...
Kolędnik III - Z kim?
Kolędnik I - Poznaje, że to my! Kolędnicy! I wtedy odkłada to co ma w ręku i już mu spokojnie śpiewamy kolędę inauguracyjną!
Kolędnik III - A kiedy nas zaprasza do środka?
Kolędnik I - Po kolędzie! I wcześniej się nie pchaj! Ciii... Dzwoń! A ty szopkę trzymaj prosto, bo wszyscy znowu wylecą!!!...
Kolędnik II - Ciii...
(naciska guzik dzwonka)
Kolędnik III - (po dłuższej pauzie) Wchodzimy?
Kolędnik I - A słyszałeś "proszę""
Kolędnik III - Proszę?
Kolędnik I - Słyszałeś?
Kolędnik III - Co?
Kolędnik I - "Proszę"!
Kolędnik III - (zdezorientowany) Co - proszę?
Kolędnik I - Oszaleję!... Czy słyszałeś tępoto, że powiedziano "proszę"?!
Kolędnik III - Słyszałem, że powiedziałeś, ale nie wiem o co prosisz?
Kolędnik I - Nie ja, głuchmanie!!! I co mi tu raptem mówisz "proszę"?!, kiedy zawsze mówisz "co"?!!!...
Kolędnik III - O Boże kochany!!!... Jest Wigilia i nikomu krzywdy robić nie wolno, ale...
Kolędnik II - Ciii...! I co robimy?
Kolędnik I - Nic! Pukamy!...

(po 5 minutach) (w czasie 5 minut rozbrzmiewa motyw kolędy)

U podnóża schodów Kolędnicy w dość dramatycznej grupie. Kolędnik Drugi ze zbolałą miną, trzymający się za szczękę, Kolędnik Pierwszy w pozie pełnej rezygnacji, Kolędnik Trzeci mocno denerwowany.

Kolędnik III - (spoglądając w górę schodów) A to chamidło! Niby taki społecznik, służebnik, medale, deklaracje, frazesy, a jak dochodzi do autentycznego, społecznego dialogu, do tego jeszcze odświętnego - to wynocha!... I czego on nas wyrzucił?!
Kolędnik II (jęcząc) Ojjj...
Kolędnik I - A ty się nie domyślasz?!
Kolędnik III - Nie...
Kolędnik I - A musiałeś tak dystyngowanie pukać do drzwi?!
Kolędnik III - Przecież normalnie pukałem...
Kolędnik I - A czego wizytówka odpadła?!
Kolędnik III - Może była zmurszała... albo co...
Kolędnik II - Boże, jak mi teraz szczęka luźno chodzi! Ojjj...!
Kolędnik I - Ma prawo! Widziałeś, że schody strome? Nie gonił nas, więc trzeba było schodzić normalnie! I nie oglądać się za tą panienką na drugim piętrze!
Kolędnik II - Za całą się nie oglądałem, tylko za częścią!
Kolędnik I - I wystarczy! Ciesz się, że tylko jednego zęba nie masz!
Kolędnik II - Trzech nie mam!
Kolędnik I - Co ty? Pokaż!
Kolędnik II - (otwiera usta, pokazuje)
Kolędnik I - Rzeczywiście! I chwalić Boga, będziesz miał o trzy wizyty u dentysty mniej! Ty wiesz, ile ci dzięki temu zostanie w kieszeni?
Kolędnik III - Pewnie! Mam znajomego dentystę, wiecie ile on miesięcznie zarabia?
Kolędnik I - Pewnie ma prywatną praktykę?
Kolędnik III - Nie, pieczarkarnię!
Kolędnik I - (bezradnie) O Boże!... (do Drugiego) A ty uwierz, że i tak miałeś szczęście! Tylko trzech ci brakuje, a z dziesięciu schodów leciałeś!
Kolędnik III - Pewnie, że masz! Jeden mój znajomy spadł kiedyś tylko z trzech schodów...
Kolędnik I - I dziesięć sobie wybił?
Kolędnik III - Nie, przednią szybę w samochodzie sobie wybił!
Kolędnik I - Dlaczego?!
Kolędnik III - Bo było ślisko i dozorca nie posypał!
Kolędnik I - A ile zębów o tę szybę sobie wybił!
Kolędnik III - (zdziwiony) Żadnego! Zębów zapomniał wziąć, kiedy wychodził do samochodu! Też miał szczęście!
Kolędnik II - Ojjj... Rozumiesz coś z tego?
Kolędnik I - Nie!!! (do Trzeciego) Słuchaj! Nie wtrącaj się do rozmowy jak nie rozumiesz o czym się mówi! I w ogóle zmień sobie tych swoich niedorozwiniętych znajomych!!!
Kolędnik II - (niepewnie) Słuchaj, może ja powinienem jednak pójść na pogotowie?...
Kolędnik I - Po co?
Kolędnik II - Może mi zdjęcie trzeba zrobić?
Kolędnik I - Z taką gębą?! Jak to będzie wyglądało na odbitkach?!
Kolędnik II - Rentgenowskie zdjęcie! Albo jakiś zastrzyk przeciwtężcowy może trzeba mi dać?
Kolędnik I - Po co? Schody na święta chyba były myte?
Kolędnik III - (sprawdza) Były!
Kolędnik I - To po co? A poza tym własną kliszę z sobą masz?
Kolędnik II - Nie...
Kolędnik I - A jakiś zastrzyk przeciwtężcowy masz?
Kolędnik II - Nie...
Kolędnik I - To tym bardziej po co będziesz szedł? Zresztą pogotowia może nie być, mogło akurat wyjechać!
Kolędnik II - Gdzie?
Kolędnik I - Do domu! Przecież święta są! Zresztą służbie zdrowia teraz też nie jest lekko, musisz poczekać!
Kolędnik II - Na co?
Kolędnik I - Na dalszą poprawę!
Kolędnik II - To ta wcześniejsza już była?
Kolędnik I - Też ma być?
Kolędnik III - Co? W ajencję oddają?
Kolędnik I - Zamknij się! Idziemy stąd!
Kolędnik II - Moment, jeszcze chwilę odpocznę! Nawet kolędy przecież nie zaśpiewam!... (sprawdzając palcem w ustach) Boże, chyba będę musiał pomyśleć o sztucznej szczęce!...
Kolędnik I - Pomyśleć możesz! Zresztą myślenie teraz w ogóle robi furorę!
Kolędnik III - Znowu? Gdzie?
Kolędnik I - Wszędzie! W kwestii zębów też!
Kolędnik II - Nie rozumiem...
Kolędnik I - Zaraz zrozumiesz! Jeden mój znajomy miał taki sam kłopot, więc w osiemdziesiątym pierwszym roku wniósł w Zabrzu przedpłatę na sztuczną szczękę...
Kolędnik II - To ty masz znajomego w Zabrzu?
Kolędnik I - Nie, w Rzeszowie, ale w Zabrzu był punkt wpłat! Losowanie odbyło się w Warszawie, miał chłop szczęście, odbiór wylosował na osiemdziesiąty drugi w Katowicach, wykonywali mu ją we Wrocławiu, a odbierał w Szczecinie...
Kolędnik III - Przecież miał w Katowicach!...
Kolędnik I - Miał, ale przecież w międzyczasie była poważna reorganizacja!
Kolędnik II - Pamiętamy!...
Kolędnik III - I w terminie odebrał?
Kolędnik I - Tak, tyle że nie swoją!
Kolędnik III - A skąd wiedział, że to nie jego?
Kolędnik I - Bo mu się gęba nie chciała zamknąć!
Kolędnik III - W osiemdziesiątym drugim? Odważnie!...
Kolędnik I - Uspokój się!
Kolędnik II - I nie reklamował?
Kolędnik I - Reklamował! W osiemdziesiątym trzecim w Bydgoszczy!
Kolędnik II - A przedpłatę miał w którym?
Kolędnik I - W osiemdziesiątym pierwszym w Zabrzu!
Kolędnik III - I reklamacji mu pewnie nie uznali?
Kolędnik I - Uznali, ale dopiero po odwołaniu się do wyższej instancji w Gdańsku, która dokonała korekty w treści przedpłaty!
Kolędnik II - Tej w Zabrzu?
Kolędnik I - Nie, w Łodzi! Tam mu brali drugą miarę!
Kolędnik III - A pierwszą?
Kolędnik I - W Poznaniu!
Kolędnik II - Zaraz, a ten twój znajomy gdzie mieszka?
Kolędnik I - W Rzeszowie, ale na razie jeszcze mieszka u teściowej w Lublinie, bo mieszkanie ma mieć w dziewięćdziesiątym pierwszym w Kielcach!
Kolędnik III - A szczękę?
Kolędnik I - W dziewięćdziesiątym!
Kolędnik III - Gdzie?
Kolędnik I - W gębie! A gdzie ma mieć?!
Kolędnik III - Nic nie rozumiem...
Kolędnik II - Zaraz, ale jak on mieszka u teściowej w Lublinie, to teściowa gdzie mieszka?
Kolędnik I - Na razie u jego szwagra w Krakowie, bo to mieszkanie w Lublinie jest bardzo małe!
Kolędnik III - I ty mówisz, że myślenie robi furorę?
Kolędnik I - Oczywiście! Przecież dzięki temu, że ten mój znajomy nie ma nadal zębów, to wielu ludzi nadal ma pracę! Poczta ma obroty, PKP i PKS mają dochody, urzędnicy mają pensje, instytucje wykonują plany - wielu ludzi żyje dzięki jego zębom, bo wszystko się zazębia! I dlatego mówię, że myślenie robi furorę, bo ktoś to przecież musiał wymyśleć!
Kolędnik III - A już wiadomo kto?
Kolędnik I - Co?
Kolędnik III - Kto to tak wymyślił?
Kolędnik I - Nieważne, grunt że efekty są! Aż głowa mała!
Kolędnik II - No, jaka głowa takie efekty...
Kolędnik I - Nie o to mi chodziło! z małymi głowami wkrótce też ma nie być problemu! Czytałem, że już niedługo mózgi się będzie przeszczepiało!
Kolędnik II - Komu?
Kolędnik I - Komu będzie trzeba! A niektórym to od razu mózgi geniuszy!
Kolędnik III - A co na to geniusze?
Kolędnik I - Wiesz co? Ty mi tu głupawych pytań nie zadawaj! I zbierajmy się, ludzie już pewnie kończą nakrywać...
Kolędnik III - Kogo?
Kolędnik I - Do stołów! Idziemy!... (wstaje, łapiąc się jednocześnie za krzyż) Uuuu!...
Kolędnik II - Co? Coś nie tak z kręgosłupem?
Kolędnik I - Spokojnie! Kręgosłup mam aktualny! Po prostu chyba mnie trochę zawiało!
Kolędnik III - Może koszulę masz za krótką?
Kolędnik I - Dobrze, że w ogóle mam!... Uuuu!...
Kolędnik II - A może niepotrzebnie się tak nisko kłaniałeś, jak nam otworzył?
Kolędnik I - Wiem co robię? Ty mnie współczesnej etykiety nie ucz! Stanowiska trzeba szanować! Zwłaszcza nowe stanowiska! Przyzwyczajaj się!
Kolędnik III - (nasłuchując pochylony nad plecami Pierwszego) Ciii... Coś ci strasznie skrzypi!... A teraz pyknęło!...
Kolędnik I - Wiem! Szelka mi się teraz odpięła!
Kolędnik III - A jak ty teraz będziesz życzenia składał?
Kolędnik I - Nie martw się, jakoś się przełamię! Chodźmy już!...
(wychodzą na ulicę, brzmią dźwięki kolędy)

KOLĘDOWANIE TRZECIE

Kolędnik I - (namyślając się nad planem miasta) Zaraz... teraz chyba powinniśmy pójść tutaj... potem tędy... (rozmowę przerywa im Przechodzień w niedopiętym kożuchu, z zakupami w jednej ręce i małą choinką w drugiej, zaaferowany, z obłędem w oczach rozglądający się po całej ulicy)
Przechodzień - Przepraszam panów najmocniej, ale czy moglibyście mi pomóc w bardzo ważnej sprawie?...
Kolędnik I - Oczywiście, że moglibyśmy! Proszę bardzo! Przecież Wigilia, dzień życzliwości i bezinteresownej pomo... no, może tu przesadziłem... ale na pewno pomocy, przyjaźni i współpracy wzajemnej!
Kolędnik II - Oczywiście, zwłaszcza że niezbyt wigilijnie pan wygląda!
Przechodzień - A mam czas wyglądać?
Kolędnik I - A co się stało?
Przechodzień - (z rezygnacją) Eee, nie ma co mówić!... Nie widzieliście panowie gdzieś tutaj psa?
Kolędnik II - A pan ma psa?
Przechodzień - Mam! Od dzisiaj!
Kolędnik III - - A jaka rasa?
Przechodzień - Pekińczyk! Ostrowłosy!
Kolędnik I - Zaraz, przecież pekińczyki mają raczej miękkie uwłosienie?
Przechodzień - Ten też miał, ale wuj go polakierował i sierść mu zesztywniała!
Kolędnik II - To pan ma wuja?
Przechodzień - Mam!
Kolędnik III - Od kiedy?
Przechodzień - Od dzisiaj, tak jak pekińczyka!
Kolędnik I - Tak wszystko nagle? Co się stało?
Przechodzień - Nic, rodzina mi się zwaliła!
Kolędnik III - I pan tak to spokojnie mówi?! Do czego?!
Przechodzień - Do was mówię!
Kolędnik III - Do czego się panu ta rodzina zwaliła?!
Przechodzień - Do domu! Na dworze mieli stać w taki ziąb?
Kolędnik III - Nic nie rozumiem...
Kolędnik II - Powoli! Spokojnie!... (wyjmując papierosy) Zapali pan?
Przychodzień - Dziękuję! Już nie palę!
Kolędnik II - Od kiedy?
Przechodzień - Od dzisiaj!
Kolędnik I - Chwilę... Czy to ma jakiś związek w wujem i pekińczykiem?
Przechodzień - Nie, z babcią! Staruszka nie znosi dymu! Jak zapalę, to natychmiast zaczyna sinieć i w ogóle tak jakoś paskudnie manifestuje swoje niezadowolenie!
Kolędnik II - A ta babcia skąd się wzięła?
Przechodzień - Nie wiem! Jak się urodziłem to już była!
Kolędnik II - Rozumiem, tak to bywa, ale skąd się u pana wzięła?
Przechodzień - Też przyjechała dzisiaj na Wigilię!
Kolędnik I - Rozumiem... i pekińczyka oczywiście babcia przywiozła?
Przechodzień - Nie, wuj! Ale babcia go o to prosiła!
Kolędnik I - Moment! Chwila!... To może nie nasza sprawa, ale jest w końcu Wigilia, ludzie się sobą interesują, więc czy oprócz babci, wuja i pekińczyka jeszcze ktoś do pana przyjechał?!
Przechodzień - Chyba już nikt...
Kolędnik III - Dlaczego "chyba"? Co, w domu pana nie było?
Przechodzień - Byłem, ale musiałem gasić, a nie rozglądać się za przyjezdnymi krewnymi!
Kolędnik III - Co gasić?!
Przechodzień - Co się tylko dało! Chwileczkę... (z okropnym krzykiem, machając ręką) Nabuchodonozor!!! Do nogi!!!.
Kolędnik I - Kogo pan woła?
Przechodzień - Psa!
Kolędnik I - Przecież to wilczur, nie pekińczyk!
Przechodzień - Wilczur?... Rzeczywiście... Już się w tym wszystkim gubię!!...
Kolędnik I - To widać! Spokojnie! A w ogóle, co się u pana dzieje?
Przechodzień - Sam już nie wiem co się dzieje! Wigilia podobno ma być, ale i tego już nie jestem pewien! Babcia przyjechała o dziesiątej, o dwunastej przynieśli z taksówki wuja z pekińczykiem...
Kolędnik II - Jak to przynieśli? To wuj nie chodzi?
Przechodzień - Są dni, że nie chodzi!
Kolędnik II - Inwalida?
Przechodzień - Nie, oliwa!
Kolędnik II - Rozumiem...
Przechodzień - No więc zająłem się rodziną serdecznie, tak jak to w Wigilię wypada. Wuja ułożyłem na dywanie, bo i tak ciągle spadał z wersalki, poprułem sweter, żeby babcia mogła sobie porobić na drutach, nastawiłem kolędy, z psem tylko miałem kłopoty...
Kolędnik II - Przecież pekińczyk to niekłopotliwe bydlę?
Przechodzień - Ten był kłopotliwy! Musiał parę razy polizać wuja, bo zaczął się zataczać, przewracać i wyć, aż się serce krajało! O rany!! Nabuchodonozor!!...
Kolędnik I - Spokojnie! To wyżeł!
Przechodzień - Jest pan tego pewien?
Kolędnik I - Jestem!
Przechodzień - Boże kochany, już od tego wszystkiego mam omamy!
Kolędnik II - Widzimy! I co dalej?
Przechodzień - ... No więc, jak już się trochę obrobiłem z rodziną, zająłem się przygotowaniami wigilijnymi! I wtedy przyszła inkasentka za gaz!...
Kolędnik II - W Wigilię?
Kolędnik III - A co dziwnego? W Wigilię dużo gazu idzie!
Kolędnik I - Przestań!...
Przechodzień - ... I jak poczuła to co się z wuja ulatniało to się wydarła, że licznik przepuszcza i zaczęła wąchać i obstukiwać...
Kolędnik I - Kogo?
Przechodzień - Licznik! Mówię jej, żeby nie stukała, bo wuj akurat zasnął, a ona swoje!...
Kolędnik III - Uparte babsko!
Przechodzień - Też tak jej powiedziałem!... Oczywiście, wuj się zbudził, wylazł w totalnym dezabilu, bez zębów, bez niczego, ale za to w berecie i najpierw zaintonował "Niech dźwięczą kilofy w dłoniach naszych", a zakończył "Hydraulik won! Sam wszystko wyreperuję!"
Kolędnik III - Jaki hydraulik?
Kolędnik I - Nieważne, byle dobry fachowiec! Nie przerywaj!... I co?
Przechodzień - I nic! Jak ta inkasentka zobaczyła w drzwiach taką opilczą, bezzębną, gołą makabrę, to oczywiście zemdlała, ja ją cucę, pies wyje, wuj w międzyczasie zdążył rozmontować kawał licznika, w tym momencie zgasło światło i na to wszystko weszła babcia, tradycyjnie przyświecając sobie świecą!...
Kolędnik II - O Boże!
Przechodzień - Też tak krzyknąłem! Ludzie, jak dmuchnęło z tego licznika żywym ogniem! Obłęd! Tylko wuj nie kontaktował co jest i gromkim głosem obwieszczał: "jako cesas otwieram igzyska! Wypuscajta lwy!"
Kolędnik I - To straszne!
Przechodzień - Pewnie! Potem oczywiście straż pożarna, nieprzyjemności, ubieranie wuja w kaftan, spazmy babci, bo psa gdzieś wcięło... a propos, nie widzieliście go panowie?
Kolędnik II - Nie...
Przechodzień - Oszaleć można!
Kolędnik I - Współczujemy panu serdecznie i żałujemy, że nie możemy pomóc, ale wszystkiego najlepszego, zdrowych, pogodnych, wesołych świąt życzymy!...
Przechodzień - Dziękuję! O rany! To chyba ten sukinsyn! Nabuchodonozor!!!... Do nogi!!!...
(odbiega w głąb ulicy)

KOLĘDOWANIE CZWARTE

Na skwerze, przy zasypanej śniegiem ławce Kolędnicy popijają gorącą herbatę z termosu. Słychać narastający dźwięk dzwonków jadących sań.

Kolędnik III - Popatrzcie! Sanie!
Kolędnik I - No i co? Sanie jak sanie! Pewnie wynajęte na jakiś noworoczny kulig!
Kolędnik III - Ale do Nowego Roku jeszcze sporo czasu!
Kolędnik I - Ale wynajmować trzeba wcześniej! Tylu jest chętnych, że zima się zrobiła za krótka!
Kolędnik II - Tak, mój znajomy zamówił zeszłego roku sanie na Nowy Rok, a dopiero czternastego sierpnia mu podstawili.
Kolędnik III - Po co?
Kolędnik II - Na kulig!
Kolędnik III - Co ty?
Kolędnik II - Taka była kolejka! W dodatku bez koni mu podstawili!
Kolędnik III - To głupota!
Kolędnik II - Jaka głupota? Przecież w sierpniu żniwa były ważniejsze od jakiegoś tam kuligu, nie? Tym bardziej, że głoszono hasła - "Przekujemy pługi na lemiesze!", "Kto żyw do żniw!" i "Każdy koń na wagę złota", więc wszyscy przekuli, na koń - i w pole! Z naczelnikiem na przedzie!
Kolędnik III - Z jakim naczelnikiem?
Kolędnik II - Gminy A z jakim mogli?!
Kolędnik I - Pewnie! Kulig może poczekać, a zbiory nie! I dzięki temu wszystko udało się zebrać!
Kolędnik III - I nic się nie zmarnowało?
Kolędnik II - Pisali, że nic...
Kolędnik I - I słusznie, gospodarność przede wszystkim! A w niektórych wsiach był taki urodzaj, że nawet do chałup ziarno zsypywano!
Kolędnik III - I wszystko się zmieściło?
Kolędnik I - Wszystko, z wyjątkiem mieszkańców!...
Kolędnik III - Nie rozumiem...
Kolędnik I - I nie musisz! Kończcie tę herbatę i zbierajmy się, ludzie na kolędę czekają!
Kolędnik III - Chwilę!... A ten twój znajomy pojechał w końcu na ten kulig?
Kolędnik II - Nie! Sprzedał te sanie i pojechał na wczasy!
Kolędnik III - Gdzie?
Kolędnik II - Nie wiadomo! Do dzisiaj go szukają, bo sanie były zabytkowe i tylko do dyspozycji wojewody!
Kolędnik III - A za co go szukają?
Kolędnik II - O Boże! Za przywłaszczenie cudzego mienia!
Kolędnik III - A to były sanie wojewody?
Kolędnik II - Nie, muzealne, ale co wolno wojewodzie...
Kolędnik I - (przerywając) Przestańcie! Zbierajmy się!
Kolędnik III - (z rozmarzeniem, zakręcając termos) Wiecie, pojechałbym na taki kulig!...
Kolędnik I - Nie ma na to czasu! W pracy jesteś!... A ty ostatnim razem z nami nie byłeś?
Kolędnik II - Nie był.
Kolędnik I - A gdzie był?
Kolędnik II - W lazarecie.
Kolędnik I - W szpitalu się mówi!
Kolędnik II - Mówię, jak widzę!
Kolędnik I - Mniejsza z tym... A może i lepiej, że on wtedy z nami nie był!... (do Trzeciego) Ale w ogóle, to żałuj kochany, że nie byłeś. Pyszny był kulig!
Kolędnik III - Żałuję... Sanie też mieliście?
Kolędnik I - Nie, autobusem zakładowym się pojechało - kulturalnie, wygodnie, kierowca dzwoneczek na chłodnicy powiesił, klimat się zrobił - i w drogę! A na miejscu powietrze kryształowe, bez paprochów, śnieg, nastrój, gry, zabawy i w ogóle zbliżenie i porozumienie między ludźmi! Duża kultura, kochany!
Kolędnik II - Tak jest! Pamiętam!
Kolędnik I - Co?
Kolędnik II - To wszystko! Pamiętasz, jak Wierdziel i Kuźma jako dwaj krasnale zaczęli wabić do lasu pannę Jolę, jako niby Czerwonego Kapturka?
Kolędnik I - Pamiętam!
Kolędnik III - A po co oni ją wabili?
Kolędnik II - O Boże, dorosły chłop, a nie wie! Na próbę ją wabili, że niby w ramach teatrzyku kuligowego będą przygotowywali bajkę plenerową na kuligowe ognisko!
Kolędnik I - W ramach upowszechniania kultury!
Kolędnik II - Tak jest!
Kolędnik III - Zaraz... ale przecież krasnoludków było chyba około siedmiu, a w ogóle to chyba nie ta bajka?!...
Kolędnik I - Nieważne, ale żebyś ty słyszał jak oni wabliwie śpiewali "pójdze ino fijołecku leśny"! Poezja!
Kolędnik II - Oczywiście! I panna Jola, urodzona artystka, nie dała się długo prosić...
Kolędnik I - I całe szczęście, bo bez niej obaj do lasu by pewnie nie trafili!
Kolędnik III - I była ta próba?
Kolędnik I - Była, ale dość krótka, bo Pytko, aktualny narzeczony panny Joli, zupełne dno artystyczne, postanowił w tej bajce obsadzić rolę wilka i poleciał za nimi zabierając łopatę!
Kolędnik III - Po co?
Kolędnik I - Nie wiadomo! W każdym bądź razie próba była krótka, ale musiała być intensywna, bo Wierdziel z Kuźmą wrócili zmordowani, jakby ich kto ganiał...
Kolędnik II - No, obaj bez humorów, a Wierdziel jakby nawet przybity!
Kolędnik I - No, w paru miejscach tak, ale to drobiazgi, bo w ogóle było wspaniale! Ognisko się rozpaliło, kolędy się śpiewało, nastrój, wesoło...
Kolędnik II - Niektórzy nawet tradycyjnie przez ogień chcieli poskakać, ale nie bardzo było można...
Kolędnik III - Ślisko było?
Kolędnik II - Nie, ogień był za duży!
Kolędnik III - Nie rozumiem...
Kolędnik II - To był po prostu spory las! Dwanaście sekcji potem go gasiło!
Kolędnik I - Nieważne, grunt że kulig się udał i żałuj, że nie byłeś!
Kolędnik III - Nie mogłem.
Kolędnik I - Wiem, wyrostek ci akurat w pierwszy dzień świąt mieli wycinać?
Kolędnik III - Mieli, ale nie wycięli.
Kolędnik II - Mówiłem, że lazaret? Pewnie nie mogli ci go znaleźć?
Kolędnik III - Nie, już parę lat wcześniej miałem wycięty!
Kolędnik I - (zdezorientowany) To nie mogłeś im tego powiedzieć?
Kolędnik III - Mogłem, ale co się miałem chwalić?
Kolędnik II - A blizny nie dostrzegli?
Kolędnik III - W pierwszy dzień świąt?! Musieli by z pół dnia patrzeć, do tego z przerwą na przespanie się!
Kolędnik II - Boże kochany... (do Pierwszego) Rozumiesz coś z tego?
Kolędnik I - Nic nie rozumiem!
Kolędnik II - Ja też! Chyba ta głupota od niego na nas przełazi - za długo z nim chodzimy!
Kolędnik I - Trudno, tym razem jeszcze musimy! ludzie na kolędę czekają! Zbierajmy się!

KOLĘDOWANIE PIĄTE

Kolędnik I - (całkowicie wyprowadzony z równowagi, do Drugiego) Nie!!! Nigdzie już nie idę!!!... Co mnie podkusiło tę jełopę brać ze sobą po kolędzie?!
Kolędnik II - Ale do kilku osób powinniśmy jeszcze pójść, przecież każdy grosz się liczy!
Kolędnik I - Wiem, że powinniśmy i wiem, że się liczy, ale strach iść! Kiedy on zdążył to całe piwo wypić?!
Kolędnik II - Nie wiem, ale się można było tego spodziewać! Sam mówiłeś, że ma pragnienie w oczach!
Kolędnik I - Bo ma pragnienie! Rozumu! Wiedzy! A nie piwa!!!...
(Kolędnik Trzeci, dotychczas trzymający sit z daleka, podchodzi do rozmawiających)
Kolędnik III - I do kogo teraz idziemy... koledzy?...
Kolędnik I - O Boże! Koledzy!... Wiesz co, ciemna maso?! Ty nam w święta struny nie przeciągaj! I nigdzie już nie idziemy!!
Kolędnik III - Dlaczego?
Kolędnik I - Bo nie zamierzamy się z tobą więcej kompromitować! I to jeszcze w takim dniu! Finito!!!.. "Cepelia" niech cię wysyła po kolędzie!
Kolędnik III - Co?
Kolędnik I - "Cepelia" Oni się z urzędu zajmują prymitywami!
Kolędnik II - Prymitywistami!
Kolędnik I - Też się zajmują?! To mają zdrowie!
Kolędnik II - Uspokój się!...
Kolędnik I - Jestem spokojny!!!
Kolędnik II - Widzę! (do Trzeciego) A ty jak się czujesz?!
Kolędnik III - (zdziwiony) Dobrze... I o co wam chodzi? Cały czas się przecież dobrze czułem...
Kolędnik II - (ironicznie) No, widzieliśmy! A dowcipny jaki byłeś!
Kolędnik I - Tak! Wór facecji i żartu! Skonać można było!
Kolędnik III - Ze śmiechu?
Kolędnik II - Do śmiechu nie doszliśmy!
Kolędnik III - A co ja robiłem?
Kolędnik I - O rany! "Co?"! Dużo robiłeś, głąbie! A u tego znanego malarza, co było?!
Kolędnik III - A myśmy byli u jakiegoś malarza?
Kolędnik II - A nie pamiętasz?!
Kolędnik III - Zaraz... Coś pamiętam... Rysunki mi chyba swoje pokazywał... I oglądałem!
Kolędnik I - Nam pokazywał! Ty oglądałeś akurat jego roboczy fartuch na wieszaku!
Kolędnik II - I też ci się szaleńczo podobał!
Kolędnik I - Bo jemu się wtedy już wszystko podobało! A fartuch brał przecież za gobelin! Za ręczną, tkacką robotę! Kretyństwo!
Kolędnik II - No, i nie dał sobie wytłumaczyć, tylko w kółko się upierał - "Cicho! Poznaję! Gubelin! Ależ się ktoś otkał!"...
Kolędnik III - Tak mówiłem`?
Kolędnik II - Jeśli to można nazwać mową!... A potem zaczął wybrzydzać!
Kolędnik I - Pamiętam!
Kolędnik III - Na nic nie wybrzydzałem!...
Kolędnik II - Nie? A kto na cały głos filozofował - "Jaka okropna choinka! Drapaka w domu postawili!"...
Kolędnik III - Bo była brzydka! Pamiętam!
Kolędnik I - To były sztalugi, ciemnoto! Choinka stała gdzie indziej!
Kolędnik III - Taak?... Nie widziałem...
Kolędnik II - Bo na wzrok też ci się rzuciło!
Kolędnik I - Właśnie! Tyle wstydu!
Kolędnik III - Coś mi chyba musiało zaszkodzić...
Kolędnik II - A nie wiesz co?
Kolędnik I - Właśnie! Czego myśmy mu dali te butelki nosić?!
Kolędnik III - Boże... A nie mogliście mnie wyprowadzić?!
Kolędnik II - Przecież cię wyprowadziliśmy!
Kolędnik III - Zaraz! ... Pamiętam! Nogę w drzwiach mi przycięliście!
Kolędnik II - Bezczelny! Sam sobie przyciąłeś! I nic jedną, tylko obie!
Kolędnik III - Dlaczego?
Kolędnik II - Taki miałeś chwilowy kaprys!
Kolędnik III - Ale przeszedł mi?
Kolędnik I - Łeb ci tylko przeszedł! Nogi nie!
Kolędnik III - (podnosząc nogę) Ale przecież mam całe!...
Kolędnik II - Wiemy, dziubasku! Już wcześniej wiedzieliśmy!
Kolędnik III - Skąd?
Kolędnik I - Z obserwacji! Nie pamiętasz, jak ludziom na ulicy życzenia składałeś?!
Kolędnik III - Jakim ludziom
Kolędnik II - Wszystkim!
Kolędnik I - No, bez przesady, tylko tym, których mógł dogonić!
Kolędnik III - Niemożliwe!
Kolędnik I - Niemożliwe?!... Ani cię było złapać! Wszystkich świętych z szopki pogubiłeś, profanie! Zresztą wszystko jest opisane z detalami w protokóle!
Kolędnik II - Pewnie! Próbowaliśmy tłumaczyć, że jesteś niedożywiony, wycieńczony kolędami, że masz niskie minimum socjalno-bytowe, ale ten starszy sierżant tylko raz cię powąchał i stwierdził: "No, zdrowy nie jest! I ma po czym! Sześć piw półlitrowych, konserwa z błękitka, jeszcze trzy piwa, sałatka jarzynowa, jeszcze jedno piwo i bułeczka za pięćdziesiąt groszy!...
Kolędnik III - Za jakie groszy? Za dziewięć złotych!
Kolędnik I - Mówię wyraźnie, że to był starszy sierżant! Pewnie pamiętał dawne ceny!
Kolędnik II - No, starsi pamiętają!
Kolędnik III - Ale sałatki przecież nie jadłem, tylko cebulę!
Kolędnik I - (z pasją) Ale w taki mróz chuch się może zmienić!! Dlatego mógł się trochę pomylić!!!
Kolędnik II - Pewnie, zwłaszcza gdy wcześniej sam sałatką zakąszał! Ale piwo wyczuł bezbłędnie!
Kolędnik III - Może lubi...!...
Kolędnik I - Zamknij się! Wystarczy! Cały utarg z kolędy - dwa tysiące złotych zapłaciliśmy za zakłócanie porządku publicznego!
Kolędnik III - (zdziwiony) Wy też?
Kolędnik I - Za ciebie zapłaciliśmy, prymitywie!
Kolędnik III - A ja gdzie wtedy byłem?
Kolędnik I - O Boże, ja zwariuję! Ja zwariuję!!!...
Kolędnik II - Ciii... Uspokój się! Trudno! Dzisiaj przecież Wigilia, wszystkim się dzisiaj wybacza...
Kolędnik I - Ja mu wybaczę!!!...
Kolędnik II - (łagodnie) No widzisz, ty mu wybaczysz, ja mu... trudno... wybaczę, wrócimy spokojnie do domu, zasiądziemy przy wigilijnym stole, opłatkiem się podzielimy... może jacyś kolędnicy wpadną po kolędzie, żeby dostać parę groszy, których my już przez jego pijacką mordę nie dostaniemy... spokojnie... spokojnie...

(przy dźwiękach kolęd odchodzą w wigilijną noc)

PSALM WSPÓŁCZESNY

Bij się w piersi kiedy pora,
Bądź aktywny na nieszporach,
Myśl o sobie, pilnuj swego,
I nie kradnij byle czego!
Miej realia na uwadze,
Bądź przezorny, szanuj władzę,
Nie wychylaj się nad miarę,
Tu pal świeczkę, tam ogarek!

Zawsze gotów na usługi
Dziś służ jednym, jutro drugim,
Piąć po szczeblach się usiłuj,
Które miniesz - te podpiłuj!
Zawsze staraj się być górą,
Schlebiaj fiszom i figurom,
Ciesz się z igrzysk, ciesz się z chleba,
Nie kłap gębą gdzie nie trzeba!

W życie wpychaj się łokciami,
Z nikim nie dziel się zyskami,
Nic o nikim nie mów złego,
Wszak donosy są od tego!
Bez skrupułów i bez złudzeń
pomnóż swoje, dzieląc cudze,
Bo nieważne czyje co jest,
Ważne żeby wyjść na swoje!
Tak twe szanse będą rosły,
Aż nadejdzie dzień doniosły,
W ciemnych szkłach, lecz z jasną twarzą,
W telewizji cię pokażą!


[Loża 44 - Spis Tekstów] [Mail'nij do mnie]
Ostatnie zmiany: 2 październik 1998 20:08:13