18:55 ZEJŚCIE DO PIEKIEŁ |
19:00 TRZEBA WYŻEJ |
Chłop - Powiem krótko jak to było.
Źle się zaczął rok ubiegły.
Gumno nam się zawaliło,
A na nowe brakło cegły.
Głupio z gumna robić problem,
Ale przecie ważne to je
Co rolnictwu ma pomagać,
Więc do gminy my we dwoje!
Baba - No a w gminie ten przy biurku,
Co herbatę pija stale,
Słuchał krótko i objaśnił:
GUMNO MNIE OBCHODZI, ALE
KOMPETENCJE MAM ZA MAŁE,
ROLNY TEMAT ZNAM ZA SŁABO,
TRZEBA WYŻEJ, DROGI CHŁOPIE!
TRZEBA WYŻEJ, DROGA BABO!
Chłop - I zaczęła się wspinaczka
Po drabinie, panie, wrednej.
Wszystkie szczeble śwa zdobyli,
Ale cegły ani jednej!
W kółko tylko słyszeliśwa.
Popędzani w tym galopie:
TRZEBA WYŻEJ, DROGA BABO!
TRZEBA WYŻEJ, DROGI CHŁOPIE!
Baba - Aż na końcu, w wielgim gmachu,
By nas dalej nie spławili,
Rzekłam krótko: PANIE ANNASZ,
U KAJFASZA ŚWA JUŻ BYLI!
Ten co słuchał poczerwieniał
Jakby szczebel mu zabrano,
Potem ryknął: WON DO DIABŁA!!!
Więc przyszliśwa gdzie kazano!
Diabeł - Droga Babo! Drogi Chłopie!
O coś spytam, Bóg odpuści -
Próbowaliście smarować?
Oboje - Smarowaliśwa - a jużci!
Diabeł - Diablo trudna wasza sprawa
I efekty widzę słabo.
TRZEBA JEDNAK WYŻEJ CHŁOPIE!
TRZEBA WYŻEJ, DROGA BABO!!
19:10 SPOTKANIE Z KASZTELANOWĄ |
19:20 PATOLOGIE SPOŁECZNE |
20:00 POWRÓT |
20:10 PIEKIELNE WAMPY |
Zgadnijcie
Kto Achillesowi
Sandał bez pięty zamiast buta
Podsunął, wiedząc co mu może się przydarzyć,
I kto Samsona, z dobrym skutkiem,
Perfidnie obciął na rekruta,
Mówiąc, że z "jeżem" będzie bardziej mu
Do twarzy!
Kto oczarował króla nafty,
Potem zostawił go bez grosza
I kto do Luwru bilet miał
Na każdy bal?
I kto w Adama w swoim czasie
Wmusił rajskiego "mekintosza"?
I kto był wzorcem określenia
Famme fatale?
To właśnie ja!
W diabelskiej grze ideał!
By zliczyć me uczynki czasu trzeba wiele.
Lukrecja Borgia, Lady Makbet
I Medea,
To są niektóre z moich licznych
Ziemskich wcieleń!
Jeśli mocarstwo przez buduar
Się rozpada,
Lub inne draństwo z damskich przyczyn
Się dokona,
Fakt nie reklama,
Że przyczyną byłam ja!
A jeśli nie,
To na sto procent
Była ona!
Zgadnijcie
Kto Parysa zwodził?
Kim rzeczywiście była Bona?
Kto znał najlepiej słabe strony wszystkich chłopów?
Przez kogo otruł się Sokrates
I kto opętał Pigmaliona?
I kto wam poddał czarci pomysł
Porno - shopów?!
Kto przez sto dni i przez sto nocy
Wyzuwał z sił Napoleona?
Dla kogo nie był tajny żaden tajny glejt?
I kto podszepnął kilku panom
Jak gospodarczy zwrot wykonać,
I kto przyczyną był afery
Watergatte?!
To właśnie ja!
I skutek i przyczyna!
I w klęskach wielu mężczyzn moja była ręka!
To ja Omfalia, Medycejska Katarzyna,
A z tych pomniejszych
Stacha, Dziubdziuś lub Rybeńka!
Jeśli mezalians ktoś popełni
Wbrew rodzinie,
Albo fortuna gdzieś zostanie przepuszczona,
To można przyjąć,
Że przyczyną byłam ja!
A jeśli nie -
To trzeba przyjąć,
Że to ona!
To zawsze my
Za mgłą swych peniuarów!
Piekielne wampy!
Męskich rozmów wieczny temat!
Rządzące światem ze zmysłowych
Buduarów!
Lub z gabinetów,
Tam gdzie buduarów nie ma!
A jeśli raptem u wielkiego
Męża stanu,
Zaczyna w myślach dominować
Temat łona,
To prawie pewne,
Że przyczyną która z nas!
Na przykład ja!
Na przykład ja!
Na przykład ja!
Na przykład ja!
A jeśli nie?!
To pewnie
Była ona!
20:15 GDZIE JEST WYJŚCIE? |
Oooojjjj! dana, dana!Człowiek II - Ten ma szczęście! Gdzie on się tak doprawił?!
Nie ma szatana!
A świat reaaalny
Jest poznawalny.
Oj dana!
20:25 BELZEBUBEL |
Pamiętam dobrze jak tu kiedyś było,
Jak niebiańsko świat się toczył
Bez problemów i bolesnych prób.
A stanowisko twe znaczyło tyle,
Że nikt wyżej nie podskoczył.
Mogłeś piekło złożyć u mych stóp!
I lepiej, i dostatniej być tu miało -
Gdzieś ten pomysł podpatrzyłeś.
W raj się zmienić miał ten cały kram.
Do dzisiaj nie wiem, czy coś się zmieniało,
Nie wiem, czy coś rosło w siłę,
Lecz dostatnio było -
Głównie nam!
Pamiętam dzień, gdy opętana, nawiedzona,
Oszołomiona, cała w twej diabelskiej mocy
I ramionami twymi w tangu przyduszona,
Szeptałam - Bubek, nie daruję ci tej nocy!
Pamiętam słowa twe mocne i tkliwe,
I apartament, tak zwany służbowy,
W nim raj piekielny
I piekło prawdziwe,
I tłum podwładnych
Witających w drzwiach wejściowych!
Znać chciałeś wtedy w lot każdą mą myśl,
Mą każdą zmarszczką dzień mogłeś się gryźć,
Bez słowa nieba przychylił mi byś.
Tak było kiedyś -
Dawniej.
A dziś -
Eeeech! Szkoda mówić!
Pamiętam wizje, któreś mi roztoczył
I perspektyw panoramę,
Plany co wzruszały mnie do łez,
Szatańską głębię twoich czarnych oczu
I piekielny temperament,
I bogaty, fasadowy gest!
Pamiętam, spadające niby z nieba,
Upominki i precjoza,
Ten twój cały wielkopański szpan.
A dzisiaj już po prostu sama nie wiem,
Czy to kryzys, czy skleroza,
Tak twój, Bubek, pogorszyły stan?
A przecież byłeś niestrudzony niczym Syzyf
Gdy mnie skusiłeś, aranżując małą fetę
W prywatnym czyśćcu, sprowadzonym za dewizy,
Z dużą biosauną i odnowy gabinetem!
Nie przejmowałeś się żadnym osądem
I tym, że może ci za to przyłożą.
Bo nie jest zgodne ze światopoglądem,
Żeby w ogóle czart odczuwał
Wolę bożą!
Dla ciebie wtedy nie znaczyło to nic,
Ty próbowałeś zgadnąć myśli z mych lic,
Bez słowa nieba przychylił mi byś.
Tak było kiedyś
Dawniej.
A dziś -
Belzebubel!