10:45 Pozdrowienia z Gór
Dwaj turyści, siedzący przy dogasającym ognisku, rozglądają się z niepokojem dookoła.
Turysta I - Uspokój się z tym Janosikiem! Przecież to legenda! Przeszłość! A ma nie być powrotu do przeszłości! Nie słyszałeś ?
Turysta II - Słyszałem...
Turysta I - Poza tym ten Janosik bogatym odbierał a biednym oddawał, jeszcze zasiłek byśmy od niego dostali!
Turysta II - No nie wiem... przecież wszystkim się poprawiło... tak piszą...
Turysta I - Mnie nie! Zresztą mam przy sobie zaświadczenie o zarobkach!
Turysta II - Co z tego, że masz!? Nie wiadomo ile według niego trzeba zarabiać, żeby cię uznano za biednego. W wydziale finansowym nigdy nie byłeś ? Tam przy każdym biurku jakiś harnaś siedzi i w każdym bogatego widzi! (słychać trzask łamanej gałęzi) - O Boże! Co to było?! Słyszałeś ?!
Turysta I - Uspokój się! Ale ci Passendorfer we łbie tymi telewizyjnymi odcinkami namieszał! Przecież to wszystko fikcja literacka!
Turysta II - (drżącym głosem, pokazując palcem za plecy I-szego) Mmmmówisz ffffikcja ?!...
I-szy odwraca się, z tyłu Janosik w pełnej zbójeckiej krasie.
Janosik - Syćko oddawać! Portfele, walory, dolary! Wyskakiwać z galotów! Ino sybko i bez wrzasku!
Turysta I - Panie Janosiku - coś pan ?! Przecież my biedni ludzie!
Janosik - Biedni ? Jus jo swoje wiem! I nosa mom! Działka nad jeziorem je?!
Turysta I - Jest... ale mała! I bez lokalizacji...!
Janosik - Syćko jedno - ziemie mocie! Telewizor kolorowy je ?!
Turysta I - Jest...
Janosik - "Jowis"?
Turysta I - Nie - "Rubin"!
Janosik - Ale tyz kolorowy! I ciężsy! Lodówka, pralnica automatyczna i zestaw styreo pewnikiem tyz je?
Turysta I - Też... ale to jest przecież normalne wyposażenie domu!
Janosik - To dom tyz mocie?!
Turysta I - Nie!!! Chciałem powiedzieć - normalne wyposażenie mieszkania!
Janosik - Za mocnośta się przez minione parę lat na te zgnilizne zagraniczną zapatsyli! Co u nich normalne, to u nos tera nie! Powinniśta o tym wiedzieć!
Turysta I - Skąd ?
Janosik - No pseciez telewizjor mocie! Trza oglądać i będziecie wiedzieli co jest, cego nie mo, cego nie będzie tyz! Automobil mocie?!
Turysta I - Nie mam! On ma!
Turysta II - Nie - dopiero mam mieć!
Janosik - Co? Pewnikiem w Peweksie wpłacone?
Turysta II - Boże broń! Na asygnatę...
Janosik - Syćko jedno! Jak ktoś mo asygnatę, to już na pewno źle ni mo! Chałupę mocie?!
Turysta II - Nie. mieszkanie! Spółdzielcze!
Turysta I - Ja też!
Janosik - Tak myślałek..
. Turysta II - No widzi pan, panie harnaś - my ubodzy ludzie!
Janosik - Tak myślałek skąd wy na te opłaty za mieskania bierzecie, kiedy tak posły w górę? Ale jak takie cynse płacita to znacy ze gotówkę tyz mocie!
Turysta I - O Boże...
Janosik - Wasa kobita w sklepie mięsnym jesce robi?
Turysta II - Tak! A skąd pan o tym wie?
Janosik - Przecie godołem, ze swoje wiem! Manko było?
Turysta II - Było... ale nic żonie nie udowodnili !
Janosik - No, i piniędze w domu się ostały! Sami widzita, że na dzisiaj tośta kułaki! Oddawać walory, dolory, galoty! Syćko!

Reklama: PAMIĘTAJ !!! PZU UBEZPIECZA CIEBIE I TWOJE MIENIE!

On III - Co oni za głupoty pokazują!? Przecież galotów nikt nie ubezpieczy!
On I - Kochany - ale galoty możesz sprzedać i za uzyskane pieniądze możesz ubezpieczyć się od nieszczęśliwego wypadku.
On III - A w czym będę chodził?!
On I - W poczuciu bezpieczeństwa będziesz chodził!
On II - Słuchajcie, nie mówili czyje dzisiaj imieniny ?
On I - Nie. A czyje mają być?
On II - No właśnie nie wiem, czy Wierdziel dzisiaj nie obchodzi...
On I - A co, wybrałbyś się ?
On II - Oczywiście, zawsze bardzo lubiłem... Ty pamiętasz jego imieniny trzy lata temu?
On I - Oooo ... bardzo dokładnie! ...pamiętam na przykład jak Przystula i Brzdęda chcieli mu złożyć życzenia...
On II - Ale mu w końcu nie złożyli.
On I - Bo się zamknął w łazience. Za to wersalkę mu złożyli, chociaż jak się okazało, że to była kanapa i według instrukcji wcale się nie składała!
On III - To wesoło musiało być...
On II - Było! Żałuj, że nie byłeś!...
( do I-szego) - A ty pamiętasz jak Koterwiak przenosił Parzyciową przez próg?
On III - A po co ją przenosił ?
On II - Taki trening przedślubny sobie robił!
On III - To on się żeni z Parzyciową?
On I - Nie, z Biedrzycką, a Parzyciowa była tylko w charakterze atrapy panny młodej! Ty wiesz jaki był cyrk?
On II - Właśnie, wiesz ile waży Parzyciowa?
On III - Wiem - kiedyś mnie nadeptała! Zwolnienie pięć dni miałem...
On I - No właśnie, a Koterwiak chudzieńki. Ale po piątym czy szóstym toaście poczuł się jak lew! Może trochę wyleniały, ale zawsze! Porwał Parzyciową na ręce jak biurko...
On II - ...jak piórko!
On I - Przecież mówię!... I nie zauważył, że kapeć sobie przydepnął!
On III - Boże kochany...
On II - ...A w przedpokoju płytki PCV świeżo wypastowane!...
On I - Zaczęliśmy wrzeszczeć - ale za późno! Kochany, myślałem, że zwariuję ze śmiechu jak oni przejeżdżali przez przedpokój! Koterwiakowi udało się pocelować w drzwi drugiego pokoju, ale progu nie wziął...
On II - Nie miał prawa! Ty wiesz jaki był huk, jak te sto kilo Parzyciowej hamowało na regale?!
On III - Wyobrażam sobie...
On I - Były czasy... Nieważne.. zobaczymy co na drugim...

12:15 Wędkarskie lato '84
Na wale ziemnym nad stawem, z wędką w ręku siedzi Wędkarz A, z tyłu za nim tablica z napisem:
STAW HODOWLANY. WĘDKOWANIE SUROWO WZBRONIONE.

Podchodzi Wędkarz B, siada obok.
Wędkarz B - Biorą?
Wędkarz A - Wszyscy biorą!
Wędkarz B - No, bez przesady - jeszcze nie wszyscy...
Wędkarz A - Zależy co się na hak założy...
Wędkarz B - Może i tak... A pan co ma ?
Wędkarz A - Dzisiaj glizdę! Znajomy mi odstąpił za kość od schabu!
Wędkarz B - To z glizdami są kłopoty ?
Wędkarz A - Też są!
Wędkarz B - Ciii... chyba bierze?!
Wędkarz A - Nieee - to mnie tak ręka lata!
Wędkarz B - Nic dziwnego! Staw hodowlany to i nerwy są...
Wędkarz A - Jakie nerwy? Taki tik mam!
Wędkarz B - A to panu nie przeszkadza?
Wędkarz A - Jak łapię na podrywkę to nawet pomaga!
Wędkarz B - To teraz pan łapie na podrywkę?
Wędkarz A - Nie - teraz na glizdę!

On I - Popatrzcie! Niczego hołota nie uszanuje! Staw hodowlany - a ci łowią!
On III - Właśnie - potem przychodzą święta i przez takich o śledziu nawet nie ma co marzyć!...
On II - O Boże - a ty wiesz gdzie się łowi śledzie?!
On III - Nie wiem... chory wtedy byłem...
On II - Kiedy?!
On III - Jak ta lekcja...
On II - No niee - ja zwariuję!!!...
On I - Cicho! Dajcie popatrzeć!...

Wędkarz B - Coś słabo biorą...
Wędkarz A - Żeby brały to najpierw muszą być!
Wędkarz B - Zaraz... to tu nie ma ?
Wędkarz A - Nie ...
Wędkarz B - Nie rozumiem... przecież to jest staw hodowlany... powinny być!
Wędkarz A - Panie, wiele rzeczy powinno być, a nie ma...
Wędkarz B - A może to nie jest staw hodowlany ?
Wędkarz A - Jest!
Wędkarz B - Bez ryb?
Wędkarz A - A to jest jedynyśoks jaki pan znasz ?
Wędkarz B - To po co ta tablica?
Wędkarz A - Boże, duży chłop a naiwny! Panie, nie zawsze to co się pisze jest prawda!
Wędkarz B - Może nie zawsze, ale ostatnio coraz częściej! Na przykład ostatnio była kartka na sklepie - "Masła chwilowo zabrakło" - i prawda - masła nie było przez tydzień!
Wędkarz A - A znasz pan kierowniczkę?
Wędkarz B - Nie...
Wędkarz A - No to dla pana przez tydzień chwilowo zbrakło!
Wędkarz B - Myśli pan ?... A, mniejsza z tym - ale po co na bezrybiu siedzieć? Trzeba się przenieść gdzie indziej!
Wędkarz A - Panie, gdyby tak każdy od razu chciał się przenosić tylko dlatego, że nie ma tego, co powinno być, to....
Wędkarz B - Ciiiicho!
Wędkarz A - Czego cicho ?
Wędkarz B - A jak ryby mają uszy ?
Wędkarz A - Jeszcze nie - na razie dopiero głosu nie mają! Zresztą mówię, że ryb tutaj nie ma!
Wędkarz B - To po co pan tu siedzi? Po co ta tablica?
Wędkarz A - Siedzę, bo mam interes! A tablica jest po to, żeby sobie wzajemnie pomagać i żeby była podstawa do karania! Rozumie pan ?
Wędkarz B - Nie...
Wędkarz A - Proste! Jest tablica, czyli zakaz - ja tu siedzę - przychodzi strażnik - wypisuje mi grzywnę...
Wędkarz B - I płaci pan?
Wędkarz A - Płacę...
Wędkarz B - To gdzie ten interes?
Wędkarz A - Powoli! Kopią tej grzywny on udowadnia gdzie trzeba, że ryby są, hodowla idzie, tu bezprawnie łowią - a przede wszystkim on udowadnia, że jest tu bezwzględnie potrzebny jako obrońca mienia społecznego!
Wędkarz B - Rozumiem...
Wędkarz A - No, a za grzywnę to on mi załatwia dla mnie piękny schab z kością! On ma zagwarantowaną posadę, ja mam poza kartkami kilka dań mięsnych, świeże powietrze, jego wdzięczność i jeszcze dwie, trzy glizdy z wymiany za kość! Jest interes?
Wędkarz B - Jest! Dobrze pomyślane!...
Wędkarz A - A jak! Trzeba żyć! A tą tablicę co roku we dwóch odnawiamy!
Wędkarz B - Ale nie rozumiem po co te glizdy?
Wędkarz A - Żeby było autentyczniej! Nie można na chama!
Wędkarz B - Wie pan co? A on cielęcinę bez kości też może? Mam teściową na diecie!
Wędkarz A - (z namysłem) - Może!... Zarzucaj pan!
Wędkarz B - A jakby z cielęciną nie wyszło, to może jakiegoś kuraka?
Wędkarz A - Też może! A to się chłop ucieszy! My we dwóch to już prawie kłusownictwo! Może podwyżkę dostanie, może awansuje?
Wędkarz B - Za co?
Wędkarz A - Jak - "za co"?! Za sumienność i wyniki w zwalczaniu! Przecież teraz wydano ostrą walkę wszelkiej patologii społecznej! Zarzucaj pan!...

On I - I co on taki niezdecydowany? Raz chce cielęcinę, raz kuraka!...
On II - Normalne, ludzie już sami nie wiedzą czego mogą chcieć! Na przykład jeden mój znajomy wędkarz złapał kiedyś rybkę, a ona mu ludzkim głosem...
On I - Znam - "Spełnię wszystkie twoje życzenia, tylko mnie wypuść", naobiecywała mu, on ją pewnie głupi wypuścił i tyle ją widział?
On II - W tym sęk, że nie wypuścił... Po prostu jak sobie uświadomił tą szansę na szczęście, jak mu się zaczęło mieszać to co mógłby mieć z tym co aktualnie ma po dwudziestu latach pracy, to tak mu się pięści ścisnęły, że wiesz... z rybki - ikra....
On I - Bo głupi.... Jeden mój znajomy prosił kiedyś swoich znajomych, żeby go wypuścili..
On II - I nie wypuścili?
On I - Wypuścili...
On II - Rozumiem ... a on wtedy, już zza wody ..
(robi gest Kozakiewicza)
On I - Nie .. a on wtedy już zza wody: "Tu mówi wasz korespondent!"
On II - Chytrze...

12:40 Pod Lasem
On II - Popatrzcie, znowu się coś porobiło!
On I - Pewnie antena!
On III - A może coś nie tak powiedzieliśmy ?
On I - Uspokój się! Najgorsze, że znowu jesteśmy odcięci od rzetelnej informacji, i znowu nie wiadomo co jest grane! Ustawiamy od nowa!....
On III - A jak ustawimy, to będziemy wiedzieli co jest?
On I - Wiesz ty co?! łap się lepiej za antenę!....
(do II-giego) - A ty pelenguj!...

Turysta III - Słuchajcie, strasznie jednak zgłodniałem! Może by przynajmniej spróbować grzybów nazbierać?
Turysta II - Jakich grzybów?
Turysta III - Surojadek na przykład...
Turysta I - (pokazując na las) - A skąd wiesz, że tam w ogóle coś rośnie?
Turysta III - Jak jest las, to muszą być grzyby! Warunki są...
Turysta I - Kochany, warunki mogą być, ale efekty niekoniecznie! Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?
Turysta III - Nie rozumiem...
Turysta II - To też jest efekt!
Turysta III - Czego?
Turysta II - Warunków!
Turysta I - Tak, zresztą o te grzyby możesz się zapytać!
Turysta III - Kogo ?
Turysta I - (pokazując głową) - A o...!
(z lasu wychodzą dwaj wieśniacy, niosąc częściowo wypełnione worki.)
Turysta III - Halo! Panowie! Chwileczkę!!
Wieśniak II - (robiąc ruch jakby chciał uciekać) - Rany boskie!!...
Wieśniak I - Spokojnie! I tak już nie zdążymy już! Tylko z odpowiadaniem ostrożnie!
Wieśniak II - Rozumiem...
Turysta III-ci dobiega do wieśniaków, po chwili dochodzą I-szy i II-gi.
Turysta III - Szczęść Boże!...
Wieśniak I - Dzień dobry... znaczy się - daj Boże, daj Boże...
Turysta II - Panowie tutejsi ?
Wieśniak II - No tutejsi też...
Wieśniak I - Trochę...
Turysta II - Jak "troche" ?
Wieśniak I - No tak ... nie za dużo ...
Turysta II - Nie rozumiem...
Turysta I - Ja też!
Turysta III - A grzyby tu u was są ?
Wieśniak II - Grzyby?... (do Wieśniaka I-szego) - Są jeszcze grzyby?
Wieśniak I - No jeden się jeszcze ostał! Antoni! Lata już swoje ma! Reszta Grzybów w mieście... a gospodarka podupada...
Turysta III - O normalne mi grzyby chodzi! Te co są w lesie!
Wieśniak I - W lesie teraz nikogo nie ma ... nie ?
Wieśniak II - Nieee, zresztą w lesie to był tylko ten Antoni - reszta była za młoda...
Turysta II - O Boże! Chodzi o te grzyby, które rosną w lesie!
Wieśniak I - (drapiąc się w głowę) - Aaaaa... ale tych też pewnikiem nie ma!...
Wieśniak II - Nie ma! Pod lasem to może i kiedyś bywały...
Wieśniak I - A może i nie ...
Turysta I - Zaraz ... a może poziomki, albo jagody są ?
Wieśniak I - Czarne ?
Turysta I - Czarne.
Wieśniak I - Czarnych też chyba nie ma...
Turysta I - To wy nie wiecie co w waszym lesie rośnie ?
Wieśniak I - A to nasz las ?
Turysta II - Wszystko jedno, przecież do lasu chyba chodzicie ?
Wieśniak II - A po co ? Grzybów nie ma ...
Wieśniak I - A to widać ?
Turysta II - Widać!
Wieśniak I - To wracamy...
Turysta III - I nic nie widzieliście ?
Wieśniak II - A co tam w lesie widać... drzewa zasłaniają... pomroka...
Turysta II - (z rezygnacją) - Nie ma siły! Nie dogadamy się!
Wieśniak I - No to szczęść Boże!
Turysta III - Do widzenia... znaczy się - daj Boże!...
Zbliżenie wchodzących za krzak wieśniaków.
Wieśniak I - (z ulgą) - Ufff! Zmordowałem się tym gadaniem, ale najważniejsze, że konkurencję udało się zmylić!
Wieśniak II - A ja w pierwszej chwili myślałem, że to ktoś z Uniwersytetu! Wyobraża pan sobie, panie adiunkcie, co to by było gdyby ktoś naz rozpoznał?!
Wieśniak I - Spokojnie, panie doktorze! Nie my jedni dorabiamy - nie nasza wina!
Wieśniak II - Ale przyzna pan, że zbieranie runa leśnego dla Spółdzielni "LAS" to nie jest najlepsze zajęcie dla pracowników naukowych?
Wieśniak I - Panie doktorze! A co ma w takim razie powiedzieć magister Bukieć, który dorabia jako malarz pokojowy? Albo doktor Brzdęda?
Wieśniak II - Brzdęda mówił, że lubi układać glazurę!
Wieśniak I - Może i lubi, ale dlaczego dodatkowo wziął się za wyplatanie koszyków dla "CePeLii" na pół etatu?
Wieśniak II - To zrozumiałe! Przecież niedługo jedzie na międzynarodowe sympozjum - musi się jakoś ubrać!
Wieśniak I - Ciężko mu ta nauka przychodzi!..
Wieśniak II - To prawda.
Wieśniak I - Kolego najważniejsze żeśmy się konkurencji pozbyli... (zarzucając worek na plecy)... No, to w drogę, bo nam jeszcze skup zamkną!...

On III-ci zaczyna nieregularnie klaskać
On I - Ciii! Co Ty? Na zebraniu jesteś ?!
On III -
(Zdziwiony) - Nieeee ...
On I - To czego klaskasz?
On III - Bo mole latają...
On I - To co ?
On III - Przecież to szkodniki!
On II - A ty widziałeś, żeby jakiemuś szkodnikowi zaszkodziły oklaski ?
On I - Właśnie! Siedź spokojnie i oglądaj!
On III - A jest co?
On I - Ma być! Cicho!...

13:15 Na Plaży
Trzech Wczasowiczów w strojach plażowych, przy plażowym koszu. Niedaleko nich na kocu dwie dziewczyny, na które co chwilę zezuje Wczasowicz III-ci - z chusteczką do nosa na głowie powiązaną na rogach w supełki, w podkoszulce i kąpielówkach do kolan, wokół bioder ma dmuchane kółko, w ręku maskę pływacką, na nogach płetwy.
Wczasowicz II - (patrząc zdegustowanym wzrokiem na III-ciego) - A coś ty się tak wystroił?
Wczasowicz III - (obojętnie) - Idę wykonać nurka!
Wczasowicz II - Co ty idziesz zrobić ?
Wczasowicz I - A co ty się pytasz ? Przecież on chciał wykwintnie powiedzieć, że zamierza ogólnie wleżć do wody!
Wczasowicz II - Co on, głupi ?
Wczasowicz I - To swoją drogą, ale poza tym... (pokazuje głową na obie dziewczyny)... nie widzisz, że jest pod działaniem?...
Wczasowicz III - (ostentacyjnie) - No - to idę!
Wczasowicz II - (zaniepokojony do I-szego) - Słuchaj, a jak naprawdę pójdzie?
Wczasowicz I - Spokojnie... (specjalnie głośno do II-giego) ...Ty pamiętasz, jak kiedyś na zakładowym pikniku Wierdziel też skakał do wody?!
Wczasowicz II - Nie pamiętama...
Wczasowicz I - (półgębkiem) - To sobie przypomnij, myśl trochę... (głośno) - Nie pamiętasz jaki był cyrk?!
Wczasowicz II - (zrozumiawszy) - Pamię... no pewnie!
Wczasowicz III - A po co on skakał?
Wczasowicz II - Nie wiadomo, chyba zbyt obfite śniadanie na czczo mu zaszkodziło, nie?
Wczasowicz I - Chyba tak, w każdym razie uparł się, że zrobi z kładki salto - też specjalnie dla pań!
Wczasowicz III - I zrobił?
Wczasowicz II - Pewnie - po takim śniadaniu!
Wczasowicz III - I co?
Wczasowicz I - Nic! Za pierwszym razem nie trafił do kładki, wywalił się, wytytłał - ale później już było lepiej...
Wczasowicz III - Wyszło mu?
Wczasowicz I - No, salto mu wyszło "w dechę", aż klasnęło, w locie kilka rzeczy też mu wyszło, gorzej, że on sam nie chciał wyjść!
Wczasowicz III - Może się wstydził?
Wczasowicz II - Możliwe! Cośmy się nawołali... - w końcu ktoś wskoczył i przymusem go wyciągnął z żywiołu!
Wczasowicz III - To całe szczęście!
Wczasowicz I - Jakie szczęście, kiedy Wierdziel nie chciał gadać...
Wczasowicz II - Ani oddychać!
Wczasowicz I - Tak. Tłumaczyliśmy mu jak człowiekowi, a ten nabrał wody w usta i ani słowa.
Wczasowicz II - Właśnie, takie skoki to nie jest bezpieczna rzecz...
Wczasowicz I - Zwłaszcza po śniadaniu...
Wczasowicz III - Ale ja jeszcze nie jadłem!
Wczasowicz II - Nooo, bez śniadania to jeszcze gorzej! Nie?
Wczasowicz I - Oczywiście!
Wczasowicz III - (patrząc na obu) - Aaaa - rozumiem... ale nie przestraszycie mnie! Idę!
Wczasowicz II - O Boże - a ty potrafisz dać nurka?!
Wczasowicz III - (patrząc na dziewczyny) - No pewnie! Każdego! Startowego czy ratunkowego wolisz?!
Wczasowicz II - Odwal się! Portowego wolę. Przynajmniej pożyteczny - wraki wyciąga!...
Wczasowicz III - Tak? A ile on wyciąga?
Wczasowicz II - Z 15-20 tysięcy powinien miesięcznie wyciągnąć...
Wczasowicz III - Ile wraków wyciąga?
Wczasowicz II - Nie wiem. Jak małe wraki to pewnie dużo.
Wczasowicz III - A jakie duże?
Wczasowicz I - (do II-giego) - Przestań ty mu bełtać w mózgu. Przecież teraz nic nie tonie! Z tym poradziliśmy sobie już dawno. Poza tym małych wraków u nas już nie ma.
Wczasowicz II - Ale były!
Wczasowicz I - Dawniej może i były - ale od tego czasu przemysł stoczniowy się rozwinął. Teraz, kochany, są wielkie...
Wczasowicz III - Wraki?
Wczasowicz I - Jakie wraki?! Osiągnięcia!! Ty wiesz ile się u nas woduje?
Wczasowicz III - Nie... a kto to wie?
Wczasowicz I - Nieważne! Są tacy co wiedzą. Grunt, że się dużo woduje. Masowce się woduje, kontenerowce, drobnicowce...
Wczasowicz III - A co się tym wozi?
Wczasowicz I - Zależy gdzie, ale w ogóle to się wozi dużo.
Wczasowicz II - No, czasami się nic nie wozi. Sam statek płynie!
Wczasowicz III - Bez załogi?
Wczasowicz II - Z załogą! Ale załoga potem wraca pociągiem.
Wczasowicz III - I to się opłaca?
Wczasowicz II - Nie bardzo... przecież koleje teraz drogie.
Wczasowicz III - Nie rozumiem.
Wczasowicz I - Słuchajcie, przestańcie wy się zajmować głupotami! Odpoczywajcie! Na wydmy sobie popatrzcie...
Wczasowicz III - (patrząc na dziewczyny) - Ja cały czas patrzę... Ale naniesione!...
Wczasowicz II - A co się tak dziwisz? Najlepiej naniesione wydmy są własnie nad morzem.
Wczasowicz III - Widzę... (rozanielony)... czego to natura nie stworzy... Boże kochany...
Wczasowicz I - (zaniepokojony, rozglądając się) - Ty, o co tobie chodzi?!
Wczasowicz III - O nic... tak ogólnie o dziwach natury na łonie przyrody mówię...
Wczasowicz I - (lokalizując miejsce spojrzeń III-ciego) - Wiesz co? Uspokój się! Dofinansowanie na wczasy dostałeś?!
Wczasowicz III - Dostałem... i co?
Wczasowicz I - Jak - "co"?! Po to dostałeś, żebyś odpoczął i nabrał sił do dalszej efektywnej pracy, a nie żebyś marnował energię, a tym samym społeczne pieniądze. Nie stać nas na to!
Wczasowicz III - Ale ja za te wczasy też płaciłem! I to więcej!...
Wczasowicz I - I co z tego?
Wczasowicz III - To za te swoje chyba mogę robić co mi się podoba?
Wczasowicz I - Kochany! Jakby tak każdy za swoje pieniądze chciał robić to co mu się podoba, to ty wiesz co by było?!
Wczasowicz III - Nie wiem...
Wczasowicz I - Ale na szczęście inni wiedzą. I nie dopuszczą! I siedź spokojnie!... I absolutnie do wody!!
Wczasowicz II - Właśnie!
Wczasowicz I - A najlepiej połóż się i opalaj. Albo się zdrzemnij!...
Układają się na piasku. Wczasowicz I-szy i II-gi leżą z zamkniętymi oczami. Po pewnym czasie.
Wczasowicz II - (leniwie, nie otwierając oczu) - Ależ grzeje...
Wczasowicz I - (szeptem, nie otwierając oczu) - Ciii... bo się Pikuś obudzi i znowu zacznie...
Wczasowicz II - Rzeczywiście... ciii...
Słychać głos Ratownika.
Ratownik - Panowie są znajomymi wyłowionego?
Wczasowicz I - (błyskawicznie otwierając oczy) - Co?! Jakiego wyłowionego?! Rany boskie!!
Ratownik trzyma przewieszonego przez plecy Wczasowicza III-ciego, przedstawiającego obraz nędzy i rozpaczy: mokry, oblepiony piaskiem, w jednej płetwie, z maską pływacką na szyi.
Wczasowicz I - (zrywając się) - Pikuś, co się stało?!
Wczasowicz II - Pewnie jednak wykonał tego nurka!
Wczasowicz III - (zmarnowanym głosem) - ...Nie zdążyłem... zepchnęli mnie...
Wczasowicz I - Ja zwariuje! Przecież miałeś spać!!
Wczasowicz III - Nie mogłem zasnąć...
Wczasowicz I - O Boże!... (do Ratownika) - Panie, co to było?
Ratownik - (flegmatycznie) - Normalnie było. Patrzymy - skoczył...
Wczasowicz III - ...Zepchnęli mnie...
Wczasowicz I - Zamknij się!
Ratownik - ...Patrzymy - skoczył...
Wczasowicz II - To dwa razy skakał?!
Ratownik - Nie! Jeszcze raz zacząłem od początku...
Wczasowicz I - Dobra! Patrzycie - skoczył - i co?!
Ratownik - Patrzymy - nie wychodzi... patrzymy dalej - nie wychodzi...
Wczasowicz II - Ależ wy macie nerwy!
Ratownik - No to nie było na co patrzeć i się go wyciągnęło.
Wczasowicz I - Całe szczęście! Dziękujemy panu - co się należy?
Ratownik - Nic! Plaża strzeżona! Za gratis wyciągamy!
Wczasowicz I - To świetnie... to jeszcze raz dziękujemy!
Ratownik - (patrząc na III-ciego) - Nie ma przecież za co!
Wczasowicz I - Wiemy... ale dziekujemy!... Ja zwariuje, dopiero drugi dzień jesteśmy na wczasach, a jeszcze tyle przed nami!!...
Wczasowicz II - Własnie!...


[Loża 44 - Spis Tekstów] [Mail'nij do mnie]
Ostatnie zmiany: 2 październik 1998 20:08:13